Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2023

Samurajskie Liścijaństwo

Obraz
Samurajskie Liścijaństwo Lisioł postanowił uzupełnić nieco swojej wiedzy dotyczącej wiary na Wyspach Japońskich , sięgając po „Samurajskie chrześcijaństwo” autorstwa Agnieszki Kozyr. Tytuł może być nieco mylący, bo jeśli liczycie na obszerną monografię dotyczącą rozwoju chrześcijaństwa w feudalnej Japonii to nie tędy droga. Owszem jest trochę akapitów o tym, ale książka skoncentrowana jest na postaci Uchimury Kanzo i jego wersji chrześcijaństwa mającego połączyć Jezusa i miłość do Japonii, czyli jak być chrześcijaninem oraz japońskim patriotą jednocześnie. Pierwsze co w tej książce uderzyło Lisioła to czcionka. Jest bardzo mała, brakuje też porządnej interlinii, przez co przedarcie się przez niecałe 200 stron zajmuje więcej czasu, niż można podejrzewać. Tekst potrafi się rozmazać przed samym pyskiem. Ten problem ma dwa oblicza, gdyż oprócz kwestii technicznych, zawartość książki do lekkich nie należy. Czeka Was dokładna analiza założeń Uchimury Kenzo, krok po kroku. Nie ma tu...

Lisiome

Obraz
Lisiome Lisioł nie zamierza tego ukrywać, każdemu się przecież zdarza uwiedzenie przez okładkę. Nie inaczej było z pozycją "Łakome" autorstwa Małgorzaty Lebda. Jednak poza opakowaniem jest też zawartość, a ta do typowych nie należy. Owszem, są literki, jednak autorka jako poetka postarała się z nich stworzyć coś ulotnego. Cała książka jest efemeryczna. Wymyka się lisim łapkom. Krótkie zdania rozpierzchają się we wszystkie strony, przez co czasem ciężko złapać sens, innym razem trzyma się tych „sensów” aż za dużo naraz. O czym jest fabuła? Lisioł wnioskuje, że o życiu i śmierci, świetle i ciemności, jak przystało na książkę obyczajową osnutą wokół motywu choroby w rodzinie. W tle przewija się życie wsi w cieniu ubojni oraz ruchomej skarpy. Czy Lisioł był zachwycony, towarzysząc dwóm siostrą w opiece nad schorowaną babką? Niekoniecznie. Zwłaszcza że czytanie fragmentów encyklopedii ptaków nie było zbyt porywające. Fabuła się wlecze, rozmyta na setki myśli oraz dziwnyc...

Samozwaniec. Lisioły na Kremlu. Tom 3 i 4.

Obraz
Samozwaniec. Lisioły na Kremlu. Tom 3 i 4. Tak się kończą szaleństwa bez zmiarkowania, mości Dydyński *rzucił Lisioł okuty w zimowe futerko podczas wyczerpującego leżenia na lufie, którą szlachcic polski musi pchać po lodzie i śniegu. Smętnie brzęczące łańcuchy zawtórowały futrzakowi*. Moskiewską niewolą zaczynamy Tom 3 i 4 książki „Samozwaniec. Polacy na Kremlu” pióra Jacka Komudy. Jest zimno, jedzenia nie ma, po napitku nie ostało się nawet miłe wspomnienie. Lodowe pustkowia i pchanie armaty, które oczywiście Lisioł pozostawia głównemu bohaterowi. I tak aż do moskiewskiej celi. Na ucieczkę z tego mroźnego piekła Lisioł musiał sporo poczekać, bo należało zrobić miejsce polityce oraz sprawom tajemniczego kultu. Lisioł zaczyna podejrzewać, że mości Jacek Dydyński może i jest urodzony pod szczęśliwą gwiazdą, ale dla wyrównania rachunku przechodzi pod każdą możliwą drabiną. Ledwo co udało się ogon z jednej niewoli wynieść, już pan szlachcic do kolejnej się dostał. Lisioł z niedo...

Lisioł ożywionego mitu

Obraz
Lisioł ożywionego mitu Las Ryhope to miejsce dziwne, Lisioł musi przyznać. Widzi się tam rzeczy niestworzone, człowieka nawiedzają istoty rodem z legend, a z ciemności dochodzi ryk niepowstrzymanych bestii – a to wszystko przed otwarciem butelki! Słysząc taką zachętę, Lisioł spakował swoje manatki (głównie w formie płynnej) i u boku (na ramieniu) Stevena Huxleya wyruszył do Oak Lodge, gospodarstwa położonego na skraju lasu Ryhope. Lasu o tyle osobliwego, iż nie ma go na żadnej mapie, a dotarcie do jego serca wydaje się niemożliwe. W ten sposób rozpoczyna się „Las ożywionego mitu” Roberta Holdstocka – książka, która futrzaka bardzo pozytywnie zaskoczyła. Jednakże Lisioł nie przybył do Oak Lodge, aby oglądać drzewa przez lornetkę! Tutaj jest zagadka do rozwiązania! Ojciec Stevena zniknął w czeluściach Ryhope, a wkrótce potem dołączył do niego starszy z synów, Christian. Jakby tego było mało, Stevena zaczyna odwiedzać piękna nieznajoma rodem z epoki brązu. Lisioł również zaczyna...

Tajne przez lisiołowe, czyli o tym, czemu przedszkole to piekło nawet w lisich standardach.

Obraz
Tajne przez lisiołowe, czyli o tym, czemu przedszkole to piekło nawet w lisich standardach.   Tak, dobrze czytacie. Lisioł postanowił zatrudnić się w przedszkolu jako futrzasta pomoc woźnej Agaty – głównej bohaterki książki Katarzyny Wierzbickiej „Tajne przez magiczne”. Szybko jednak futrzak swojej decyzji pożałował, brodząc we krwi i flakach, ale zacznijmy od początku. Przedszkole… oaza krzyku, paplania po próżnicy i wiecznego bałaganu. Dzieci to mistrzowie glutów, problemów oraz przyzywania sił nieczystych, przynajmniej akurat w tej placówce oświaty ryzyko śmierci z oderwaną połową ciała jest dość wysokie. Bycie woźnym przypomina los piechura na pierwszej linii bitwy pod Sommą, jednym piśnięciem – przerąbane się ma. Zwłaszcza jak się jest normalnym człowiekiem bez żadnych mocy jak Agata. Pod deklem to też ma mocno nierówno *mruknął Lisioł, po czym uderzył główną bohaterkę patelnią w głowę* przestań się gapić na klaty przystojnych facetów, to nie „Płoń dla mnie”! Uważaj,...