Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2021

Chateau De Lisioł

Obraz
Po wszystkich ostatnich przygodach Lisioł postanowił pogościć się na średniowiecznym zamku. W końcu należy mu się nieco luksusu, odpowiednia obsługa, mięciutkie łóżeczko z przeciągami zimą.. Czekajcie, coś tutaj Lisiołowi śmierdzi, jak to przeciągi? Cóż Lisiołek nie wiedział, że na zamkach było nieco problemów, i to nie tylko z przeciągami. Oblężenia, intrygi, śmiertelne toalety, niezdarna służba, nie mówiąc już o wyżywieniu. Trzęsąc się z zimna, Lisiołek zszedł właśnie na dół spytać co na obiad. Gospodarz uśmiechnął się, oznajmiając, że dzisiaj będą jeść u sąsiada, a potem u kolejnego i kolejnego, bo tak jest taniej, jeździć i wbijać się komuś na chatę, albo dokładniej na kuchnię...   Lisiołowi już ten pomysł nie przypadł do gustu, ale co zrobić? Pojechał więc ze wszystkimi na ten królewski turnus stołówkowy, marudząc pod nosem, że nie tak wyobrażał sobie zamkowe luksusy. Zły i zmarznięty wpadł do zamku sąsiada i od razu rzucił się na pierwszy lepszy dzban z czymś ciepłym. Okaza

Nic dobrego dla Lisioła

Obraz
  W tym tygodniu Lisioł postanowił odważnie spojrzeć wojnie prosto w twarz. Szybko okazało się, że nie jest to łagodne oblicze pięknej niewiasty, ale wściekle wykrzywiona twarz, przy której niejeden czarny charakter wygląda jak pluszowy miś. Lisioł więc z trudem opanował strach i specjalnie dla Was wyruszył w tą niebezpieczną podróż, która na zawsze zmieniła jego poglądy na wojny truskawek. "Nic dobrego na Wojnie" Marka Sołonina przybliża kulisy Frontu Wschodniego podczas II Wojny Światowej. Książka do lekkich nie należy. Jest to bardzo skrupulatne studium historyczne, ukazujące wszystkie mroczne strony tego konfliktu. Mamy tutaj dokładnie podane daty, godziny i oddziały, które dopuściły się danej zbrodni – czasami nawet mamy wspomnienia. Brrr. To jedna z tych książek, które trzeba czytać, gdy się jest głodnym, niewyspanym i bardzo złym. Autor w pełni udowadnia, że na wojnie nie ma nic dobrego, także dla Lisioła. Chociaż nasz dzielny futrzak zaopatrzył się w karabin z

Przedpremierowy Lisioł – Saal

Obraz
  Tym razem Lisioł miał przyjemność wetknąć swój ciekawski nos do książki "Saal" Grzegorza Wielgusa. Machając radośnie ogonkiem, Lisioł dał się ponieść fabule. Tytułowy Saal to postać zapadająca w pamięć, chociaż Lisioł nie jest w stanie go opisać. Ten człowiek, o ile nim jest, przypomina mgłę, pojawia się i znika, ale gdy już się ujawnia, to zostawia za sobą stygnące trupy i maszeruje naprzód jak taran. Towarzystwa dotrzymuje mu agresywna ćma, która ma karabin snajperski za przedłużenie ręki – nie dosłownie. Pech (autor) chciał, że Alicja – główna bohaterka książki – godzi się pomóc przyjacielowi swojego chłopaka w dostarczeniu tajemniczej paczki do Falsztyna. Nie podejrzewa nawet, że przesyłka do normalnych nie należy. Tymczasem ta diaboliczna paczka przyciągnęła uwagę zorganizowanej grupy przestępczej, żądającej dostarczenia jej jak najszybciej do celu. Jak nic w środku muszą być złote truskawki, gdyż tropem dziewczyny wyrusza również Saal. Rozpoczyna się brutaln

Lisioł gejszą? Gejszą, nie gęsią!

Obraz
  Lisioł postanowił podjąć się nietypowego wyzwania i zostać gejszą! W tym celu zaczął zgłębiać książkę "Gejsza. Żywa tradycja" Kyoko Aihara w celu zostania najpiękniejszą z gejsz. Szybko dowiedział się, że to proste nie będzie. Po pierwsze, Lisioł jest nieco stary – ma tylko kilka wieków na lisim karku (znaczące kaszlnięcie) – po drugie, powinien wykazywać się taktem i znajomością sztuk pięknych. Cóż, Lisioł umie całkiem ładnie piszczeć do księżyca, słońca i do czego tam jeszcze będzie trzeba. Same plusy. Wyposażony w dobry nastrój, Lisioł rozpoczął swoją przygodę jako gejsza. Ubrał się w piękne kimono w lisy oczywiście, wymalował sobie pysk na biało, ułożył misterną fryzurę z powtykanymi szyszkami, po czym wsadził buty dla gejszy – bardzo wysokie buty na koturnach. Zrobił kilka kroków, starając się kołysać biodrami oraz nęcić ogonem, po czym się wyrąbał na chodnik jak lisi naleśnik. M akijaż od razu się rozmył, lisy pouciekały z kimona, nawet szyszki dały dyla, i tyle z li

Znachorowy Lisioł

Obraz
  W ramach leczenia syndromu dnia wczorajszego, Lisioł postanowił się wybrać do uzdrowiciela, aby poddać się naturalnej terapii leczniczej. Padło na książkę "Znachor" Michała Śmielaka. Lisioł na dzień dobry pomachał dyndającemu trupowi, który rozgościł się na pierwszych stronach dość wygodnie, po czym dołączył do studenta historii zmagającego się z śmiertelną chorobą. Tak się dowiedział o istnieniu Jakuba. Znachora, który ponoć może wszystko, aczkolwiek jest wybredny i wybiera tylko nielicznych, którym chce pomóc. Zabrzmiało interesująco. Lisioł nie ma pojęcia, czemu Pan Jakub wybrał taką historyczną sierotę, ale niech będzie. Do tego dochodzi żona Znachora, całkiem ładna i zgrabna lisica o imieniu Weronika. W ten sposób nasz bohater rozpoczął swoją terapię od... wypicia butelki na poznanie się. Tak mu to weszło w krew, że codziennie butelka szła, raz wiśnióweczka, raz whisky, a to winko. No takie terapie to Lisioł lubi. Nawet bredzenie miejscowego policjanta o jakimś t