Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2024

Lisioły Wschodniosłowiańskie

Obraz
  Lisioły Wschodniosłowiańskie To, że Lisioł lubi baśnie nie powinno nikogo zaskoczyć. Wszak Jego Wielka Lisiołkowatość również należy do istot baśniowych – to znaczy często śpi na zbiorach legend, więc na pewno   cząstka tej magii przeszła na rude futerko, prawda? „Baśnie Wchodniosłowiańskie” zebrane i opracowane przez Iwonę Czaplę to zbiór opowieści, jak sam tytuł podpowiada, pochodzący zza wschodniej ściany lisiołowej norki. I może się wydawać, że baśnie, jak to baśnie, nie będą one się różniły od tych, które już znamy. Jednakże Lisioł musi pisnąć, że od pierwszej strony czuć znacznie innych nastrój tekstów. Króla zastępuje car, Kościej Nieśmiertelny stoi za nikczemnymi intrygami, a zawadiaką i poszukiwaczem przygód jest często Kozak. Z dużym zadowoleniem Lisioł dostrzegł reprezentację rudej kity w opowieściach! Z chytrym uśmiechem futrzak oszukał rybiego króla z dnia Dniepru – bo na Lisioła trzeba mocniejszego zawodnika niż jakiś łuskowaty despota. Jest też nieco mniej pr

Wiedźmin 3. Lisioł z kamienia

Obraz
  Wiedźmin 3. Lisioł z kamienia Gra Wiedźmin 3 Dziki Gon posiada dwa rozbudowane dodatki - „Serce z Kamienia” oraz „Krew i Wino”. W dzisiejszym wydaniu lisiośrody Lisioł spiszczy dla Was „Serce z Kamienia”. Dodatek rozgrywa się na ziemiach Redanii, a zatem powitają nas znajome widoki z kilkoma miłymi dodatkami –są tu lasy, pola, południce, chłopi, niziołki, krasnoludy, rycerze Zakonu Płonącej Róży, Ofirczycy. Wiedźmiński standard. Główna oś przygody zaczyna się od zadania rodem z bajki: znajdź wielką żabę i pocałuj, jeśli zdołasz, zabij, jeśli musisz. Możecie się domyślić, co wybrał Lisioł. Zaprowadziło go to do Pana Lusterko – człowieka, od którego lepiej nic nie kupować, ale jak mus to mus. Lisioł targował się ostro, ale i tak skończyło się to wykręcaniem ogona z wody. Takiej zniewagi futrzak nie mógł puścić płazem. Odgłosy tuptania było słychać w całym królestwie, gdy Lisioł wyruszył na poszukiwanie Olgierda, swojego zleceniodawcy, (polskiego) szlachcica – z nimi zawsze są

Jak sprzedać nawiedzonego Lisioła

Obraz
  Jak sprzedać nawiedzonego Lisioła Lisioł musi Wam pisnąć, że nie jest miłośnikiem grozy. Rzadko ta literatura pojawia się w lisich łapkach. „Jak sprzedać nawiedzony dom” autorstwa Grady'ego Hendrixa posiada w sobie elementy grozy, ale niewielkie. Ponoć posiada też duże pokłady ponurego humoru, niestety Lisioł przysłowiowo minął się z żartem, przynajmniej przez pierwsze 150 stron. Otwarcie piszcząc, przeżywanie śmierci rodziców i organizacja ich pogrzebu w towarzystwie skłóconego rodzeństwa – Louise i Marka – nie było zbyt przyjemne. Zwłaszcza że postać Marka, wyraźnie przerysowana i groteskowa, nie przypadła Lisiołowi do gustu, ponieważ Lisioł miał (nie)przyjemność poznać takich ludzi na żywo. W takiej sytuacji żart traci swoją moc sprawczą. Dodatkowo niektóre momenty są potraktowane poważnie – jak sprzątanie domu zmarłych rodziców. Lisioł wie, że najpierw trzeba sprowadzić ofiary horroru na miejsce i zbudować nastrój, ale w tym miejscu ton historii jest nierówny. To te

Lisioł. Oficjalna książka kucharska.

Obraz
  Lisioł. Oficjalna książka kucharska. Czy Lisioł lubi gotować? Zależy od nastroju i przepisu, a propozycje z „Wiedźmin. Oficjalna książka kucharska” autorstwa Karoliny Krupeckiej i Anity Sarny bardzo przypadły Lisiołowi do gustu. Czy lisia kuchnia to przetrwała? Niekoniecznie w jednym kawałku, ale było warto! Książka została podzielona na regiony ze świata Wiedźmina, z czego Biały Sad jest wyodrębniony od Velen tak jak Bocleaur od Toussaint. Za to ostatnie Lisioł autorki uwielbia – dwa razy więcej ukochanego regionu futrzaka! Odbywamy więc podróż kulinarną z autorkami, przebierając w przepisach, które zmieniają się w zależności od charakteru kolejnych krain. Jak wiadomo dla mięsożerców lepsza będzie kuchnia Skellige, ale dla smakoszy już Toussaint. Nie brakuje też działu mikstur. Tutaj Lisioł się trochę zasiedział, bo Nilfgardzka cytrynówka wymaga czasu, żeby doszła do siebie. Dlatego Lisioł machnął odpowiednie piwo, poprawił eliksirem – w sumie to trzema – i przystąpił do s

U-Lisioły. Podwodna Armia Hitlera

Obraz
U-Lisioły. Podwodna Armia Hitlera Wejście na pokład okrętu podwodnego wymaga odwagi i determinacji, a wypłynięcie nim na patrol zakrawa na pewien rodzaj szaleństwa – zdaniem Lisioła – ale o takich właśnie ludziach jest książka „U-Booty. Podwodna Armia Hitlera” autorstwa Philipa Kaplana. 2000 niemieckich okrętów podwodnych – wyobraźcie sobie to – a pośród nich jeden, prawdziwy drapieżnik, król U-Bootów, rudy, z długim pyskiem i puchatym ogonem. To dopiero widok, a w środku Lisioł w płaszczu sztywnym od słonej wody. Dlaczego futrzak znajduje się na pokładzie? Otóż marynarze okrętów podwodnych to elita sama w sobie, niesamowicie twardzi ludzie, więc jakże mogło zabraknąć tam Lisioła? Dodatkowo można bezkarnie lizać zwisające wszędzie pęta kiełbas – zapasy jedzenia i tak pokrywają się puchatym nalotem, więc nikt się nie zorientuje. Jajek jest ogrom, podawane są do wszystkiego pod każdą postacią. Istny lisi raj, jaja i kiełbasa. Nie trzeba się myć, ale jednocześnie słodkiej wody j