Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2022

Rytuały, Lisioły, święta

Obraz
Rytuały, Lisioły, święta Lisioł – jak powszechnie wiadomo – lubuje się we wszelkich kultach, o ile dotyczą one truskawek, procentów oraz Lisiołów pod postacią Lisioła. Aby lepiej zgłębić tajniki rytuałów niezbędnych do osiągnięcia boskich poziomów lisiołkowatości, futrzak postanowił zanurzyć nos w książce „Rytuały, obrzędy, święta – od czasów słowiańskich po XX wiek” autorstwa Leonarda Pełki. Z miejsca trzeba powiedzieć, że Wydawnictwo Replika zadbało o piękne wydanie, dzięki czemu kolejka doskonale prezentuje się na półce. . Ale wróćmy do zawartości książki. W pierwszej kolejności otrzymujemy obszerny, ale przystępny wstęp, który wyjaśnia kilka teoretycznych zagadnień związanych z antropologią, kulturoznawstwem oraz butelkoznawstwem stosowanym – na tym Lisioł się zna! Dzięki pierwszej części poznajemy różnice między rytuałem inicjacji – otwarciem butelki – afirmacji – smakowaniem – obrzędami współżycia – zaproszeniem kogoś na wspólne butelkowanie – oraz obrzędy izolacji – cz

Lisiomruk

Obraz
  Lisiomruk   „Pomruk” to kolejna głośna książka na koncie Michała Śmielaka, dlatego Lisioł poszedł sprawdzić na własnym futrze o co tyle hałasu. . Lisioł musi przyznać, że autor ma swój styl komentowania zjawisk społecznych i politycznych w dialogach, przez co bohaterowie często ironizują, nie szczędząc obecnym trendom pstryczka w nos. Nie brakuje też ripost połączonych z historycznymi analogiami. I tu Lisioł z łapką na sercu musi przyznać, że czasem te komentarze są na miejscu, a czasem tak zwalniają fabułę, że książka robi wrażenie przegadanej, ale to jest kwestia osobista – co kto woli. . Swoją przygodę Lisioł zaczął od porachunków mafijnych. Morderstwo, zgodnie z tradycją, ściąga nieszczęście na sprawcę – czyli dochodzi do mordu tak szokującego, że nasz bohater postanawia uciec przed światem. Zaszywa się na zapomnianej przez wszystkich wsi o nazwie Pomruk w Bieszczadach. I tak sobie żyje za pan brat z kieliszkiem oraz pistoletem. Rutynę spokojnej sielanki przerywa dopiero trup dzi

W kręgu Lisioizmu

Obraz
  W kręgu Lisioizmu   Lisioł postanowił zgłębić tajniki shintoizmu, żeby wiedzieć, jak stworzyć Lisioizm – kult oparty o swoją niezwykle skromną personę. W tym celu wsadził swój sprytny nochal do księgi „W kręgu Shintoizmu” Wiesława Kotańskiego i momentalnie poczuł się, jakby walnął w ścianę. Dostanie się do wnętrza tej pozycji nie było łatwe, gdyż wstęp obudowano trudnym, specjalistycznym językiem, który bardziej traktował o naukowych pojęciach i tym, czym w ogóle jest religia, niż o samym shintoizmie. Lisioł musiał przyznać, że poczuł się jak na wykładzie na lisich studiach, kiedy ktoś z dużą ilością skrótów i tytułów przed imieniem produkował się przy mikrofonie, a Lisioł chrapał pod stołem w ostatnim rzędzie. . W kolejnych rozdziałach zaczęły pojawiać się tematy związane z samym shintoizmem i nawet język nieco złagodniał, co znacząco wpłynęło na strawność książki. Na stronach pojawiły się takie ciekawe tematy jak Kotodama, czyli duch wypowiedzi. W praktyce oznacza wiarę w s

Sajmarskie Lisioły

Obraz
Sajmarskie Lisioły W ten piątek Lisioł postanowił udać się na wieś, ale na taką wieś, że to już koniec świata, tutaj nawet psów nie ma, żeby dupami szczekały. Tak właśnie wygląda zapomniana przez wszystkich wioska Helmsby. Lisioł zjawił się w niej w poszukiwaniu pewnego przestępcy bez krzty honoru i truskawek. Na dzień dobry jednak miał spotkanie z chłopami, co to poborcę podatkowego kamieniami witają. To było... dość oczyszczające przeżycie, wymagające jednej rozbitej głowy, kilku zasmarkanych dzieci, smrodu i procentowego mleka. Maćko, doświadczony fajter z Gildii Fajterów postanawia zabrać z owej wsi młodego chłopaka o wdzięcznym imieniu Salmonela. Nie do końca sam wie czemu. Zwłaszcza że ma misje do wykonania. Po drodze zagląda do domu dziedzica – Arunii Paladynowicza – w środku nawiedzonego lasu. Tak, zapewne już zauważyliście ciekawe nazwy, a jeśli nie, to przy tej padniecie: Rzeczkolegnialna Lechicka *Lisioł parsknął śmiechem, spadając z swojego leża do czytania*. Zgad

Decimus Fate i Lisioł Marzeń

Obraz
Decimus Fate i Lisioł Marzeń Lisioł musi szczerze zapiszczeć, że nie żałuje położenia ogona na książce Petera A. Flannery'ego „Decimus Fate i Talizman Marzeń”. Lisioł jest wręcz dumny ze swojego patronatu, ale przejdźmy może do recenzji samej książki. Lisioł pojawił się w mieście Guile w samym centrum rozróby. Uchylił się od razu przed ciosem jakiegoś siusiumajtka, po czym z przyjemnością patrzył, jak Opiekun poprawia rzeczonemu zbirowi urodę. Tak kończy się podskakiwanie byłemu łowcy demonów. Sytuacja robi się jeszcze ciekawsza, gdy na horyzoncie pojawiają się bliscy znajomi Opiekuna z dawnych czasów. Przywożą z sobą nieciekawe wieści i co gorsza, potrzebna będzie im dodatkowa pomoc. Najlepiej maga. Samego tytułowego Decimusa Fate. Lisioł miał już okazje spotkać tego gagatka, gdy odczyniał klątwę. Futrzak tańczył z nim i wykrzykiwał dziwne słowa, a może to były procenty? Kto by pamiętał… To jednak nie koniec kłopotów, ponieważ jest jeszcze Władca Miasta, czyli typowy roz