Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2023

Babel, czyli o konieczności Lisioła

Obraz
Babel, czyli o konieczności Lisioła Jeśli lubicie zawiłości językowe na poziomie akademickim, to koniecznie musicie sięgnąć po książkę pani Kuang „Babel czyli o konieczności przemocy”. Jak Lisioł mógł się przekonać na własnym futrze, jest to książka skomplikowana i jednocześnie bardzo prosta. Stężenie fantastyki w historii jest niewielkie – stosowana w książce magia przypomina bardziej listek figowy. Czym więc owa książka jest? Przede wszystkim Babel to przewodnik po XIX-wiecznym Oxfordzie oraz popularnonaukowa pozycja o języku podszywająca się pod fantastykę. Lisioł chyli czoła, ogon i wszystkie łapki nad wiedzą Pani Kuang na temat zawiłości językowych. Z tego powodu w książce są przypisy, nierzadko rozbudowane oraz wykłady akademickie. Tak! Będziecie siedzieć w ławce i słuchać wykładów na temat łaciny, greki, czy co akurat jest dzisiaj w temacie pana Profesora takiego, czy owakiego. Lisioł ponownie poczuł przyjemny zapach studiów oraz nieśpiesznej fabuły. Zacznijmy jedn

Sydonia. Lisioł się rzekł

Obraz
  Sydonia. Lisioł się rzekł Lisioł postanowił zanurzyć się w fabularyzowanej historii księstwa pomorskiego, widzianej oczami Sydonii von Bork. Czy ta kobieta ze znaczącego arystokratycznego rodu była wiedźmą? Czy jej drogę na stos zapoczątkowało coś innego? Zaciekawiony Lisioł postanowił znaleźć odpowiedź na te pytania u Elżbiety Cherezińskiej w książce „Sydonia. Słowo się rzekło”. Od słowa ta przygoda się zaczyna. Sydonie von Bork opętał dym podczas pogrzebu kapłana, co sprawiło, że Lisioł na chwilę przestał tańczyć wokół stosu, nadstawiając ucha. Oto przepowiedziano nadejście pięknego księcia oraz moc kłopotów. Szykować się trzeba. Zwłaszcza że ów książę szybko się pojawił pod postacią Świętobora. Miłość rozkwitła dosłownie w sekundę, w grę ponownie weszło słowo – młodzi zostali sobie przyrzeczeni, ale to nie jest bajka niestety. Zaręczyny zostały zerwane wbrew woli obojga zainteresowanych. Lisioł od razu zauważył, że to się zapewne tak nie skończy… Wyruszył więc futrza

Pieśń Lisioła – recenzja premierowa

Obraz
  Pieśń Lisioła – recenzja premierowa Lisioł jak wiadomo jest futrzakiem wielu talentów. Czepialstwo jest jednym z nich, dlatego niektórzy autorzy (straceńcy), tacy jak Grzegorz Wielgus, pokazują mu swoje teksty z prośbą o opinię. I tutaj zaczyna się męka bez truskawek, prowadząca przez rząd pustych butelek po alkoholu. Jedynie Lisioł oraz autor wiedzą jak wyglądał początkowy tekst – futrzak Wam jednak zdradzi, że nie obyło się bez łez i głośnych pisków. W końcu jednak w cierpieniu Grzegorza narodziła się książka, którą Lisioł uznał za godną lisiego ogona i stania w chwale Jego Wielkiej Lisiołkowatości, a tytuł jej to „Pieśń Pustyni”. Futrzak swoją przygodę zaczął od włączenia napędu na wszystkie cztery łapy (plus ogon). Futrzak przebierał łapkami z prędkością 10 machów na godzinę, podczas gdy wokół jego uszu świszczały złowrogie kule. Chociaż piasek utrudniał taktyczny odwrót, to nie było mowy o zatrzymaniu się. Zresztą Lisioł nie mógł być gorszy od kobiety! Tak, futrzak nie

Kazachskie Lisioły. Ziemie przeklęte?

Obraz
 Kazachskie Lisioły. Ziemie przeklęte? Ta książka to stanowczo nie jest łatwe tuptanie, bo nie da się spokojnie tuptać po czyimś bólu, wspomnieniach i tęsknocie. Autor Krzysztof Renik nie oszczędza Lisioła, przedstawiając sposób realizowania wielkiego marzenia ZSRR – homo sovieticus. Co się kryje za tym słowem? Masowe deportacje, w tym właśnie na tereny współczesnego Kazachstanu. Najpierw wyrwanie siłą z miejsca, które się zna i kocha, potem niekończąca się jazda wagonem bydlęcym. Kto przeżyje, tego wyrzucają na stepie i radź sobie sam. Lisioł nie wyobraża sobie przeżyć czegoś takiego na własnym futrze. Kazachskie stepy nie czekały z otwartymi ramionami na nowo przybyłych. Lisioł wysiadł z wagonu i zobaczył wielkie nic. Step jak okiem sięgnąć. Wieje tak, że żyć się odechciewa. Pierwsze oznaki zimy na horyzoncie – takiej porządnej, w syberyjskim stylu. Co tutaj robić? Lisioł musiał norę wykopać, po czym zaczął gromadzić trawę. Jedyny opał w okolicy, który musi starczyć na całą zimę. O k

Lisiołowe baśnie i bajki

Obraz
  Lisiołowe baśnie i bajki Lisioł uwielbia opowiadać bajki, na przykład te o butelce bez dna i misce, w której nigdy nie braknie truskawek. To dobre bajki. Baśnie są trochę mniej przyjemne, bo zwykle trzeba się przy nich znacznie więcej natuptać. Na szczęście książka Mieczysława Rościszewskiego zgodnie ze swoim tytułem – „Słowiańskie baśnie i bajki” – zawiera jedne i drugie. Lisioł musi z zadowoleniem pisnąć, że lisy są godnie reprezentowane pośród opowieści! Są tutaj lisy pomocne, mądre, przebiegłe, a także jeden, który dał się przechytrzyć gęsiom – to z pewnością był amerykański kuzyn! Chociaż koń, który kopnął diabła w twarz tak mocno, że się niebożątko kopytami nakryło, też jest niczego sobie. Ale trzeba pisnąć coś więcej o zawartości książki, prawda? Jest ona podzielona na części poświęcone opowieściom z Bośni, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Kaszub, Łużyc, Moraw, Polski oraz Rosji, dzięki czemu można szybko znaleźć interesujący nas tytuł. Skoro kwestie organizacyjne mamy z