Lisioły i medycyna
Lisioły i medycyna
Ciekawski lisi nos zaprowadził futrzaka do książki „Wojna i medycyna. Jak działania wojenne zmieniły medycynę” pióra Martina Kinga. Lisioł z zapałem zabrał się do lektury, szybko trafiając na pierwszą ścianę, a raczej wiatr prosto w oczy. Autor ewidentnie gloryfikuje medycynę okresu antyku – głównie grecką i rzymską, obniżając przy tym wartość średniowiecznej medycyny. Cytując: „Za leczenie rannych na polu bitwy i poza nim odpowiadali głównie duchowni. Jakość oferowanej przez nich opieki obniżały wyznawane przez nich surowe zasady wynikające z doktryn religijnych”. Hmmmm w starożytnej Grecji wcale nie odmawiano pomocy chorym, uznając, że otrzymali karę boską *lisie chrząknięcie*. Nie wspominając już o takiej teorii: „Zdaniem historyków medycyna wojskowa osiągnęła poziom rzymskiej dopiero w XVII i XVIII wieku” – Rzymianie z pewnością znali broń palną i rany z nią związane! Bez komentarza. Do tego standardowe określanie średniowiecza jako „wieków ciemnych”.
Wyprawy krzyżowe również zostały odhaczone za pomocą skrajnego przykładu ze źródeł muzułmańskich tylko i wyłącznie. Cytując autora „W każdym razie niecała średniowieczna medycyna zasługuje na miano znachorstwa”. *Lisioł powoli unosi jedną brew* cóż za niesamowicie obiektywne podejście! *słychać dźwięki wyrywania kartek*. Dalej mamy „głupią Europę” w porównaniu do rewelacyjnej chińskiej medycyny. Lisioł nic nie ma do tej drugiej, ale napisanie, że lekarz, który wyciągnął komuś strzałę z twarzy tak, że pacjent przeżył, posiadał „szczątkową wiedzę” jest lekkim nietaktem. Tak, mowa o Johnie Bradmorze, autorze szczegółowego traktatu o chirurgii i przyszłym królu Anglii Henryku V.
Książka nie oferuje też tego, co zapewnia w tytule, czyli historii medycyny
pola walki. Głównie jest to zbiór opowieści o konkretnych pielęgniarkach
pracujących w warunkach frontowych. Treść sięga teoretycznie od antyku do Iraku
i Afganistanu. Lisioł pisze teoretycznie, bo o Bizancjum czy starożytnej Persji
możecie zapomnieć. Jednym piśnięciem, chociaż w środku można znaleźć
ciekawostki, to Lisioł nie poleca. Ciągła stronniczość autora jest po prostu
męcząca, podobnie jak przekłamania historyczne.

Komentarze
Prześlij komentarz