Nowy Lisi marsz
Nowy Lisi marsz
Czy można zrozumieć współczesne Chiny? Oczywiście, że tak – a przynajmniej można spróbować. Wymaga to wysiłku. Należy na bok odłożyć soczewkę europejskich wartości, cofnąć się nieco w czasie i zacząć postrzegać Chiny jako cywilizacje, a nie tylko państwo w naszym rozumieniu tego słowa. Instrukcja wydaje się trudna, dlatego dobrze jest przejść przez ten proces z dobrym przewodnikiem. Tutaj Lisioł poleca Bogdana Góralczyka i jego książkę „Nowy Długi Marsz. Chiny Ery Xi Jinpinga”.
.
Sztuka rządzenia, biurokracja, technokracja i merytokracja to cztery podstawowe pojęcia na drodze do lepszego zrozumienia Chin. Lisioł musi przyznać, że to nie była łatwa przeprawa. Mądrości jedno, ale wcielenie tych mądrości w życie, żeby było jak pod niebiosami, to zupełnie inna sprawa. Zwłaszcza że tutaj państwo jest na pierwszym miejscu, nawet kosztem wolności jednostki – nie, to nie jest pomysł realizowany „od wczoraj”, tylko od zawsze. Dlatego przykładanie soczewki z wartościami europejskimi na nic się tutaj nie zda. To zupełnie inny świat.
Do zupy, którą już posiadamy, należy dorzucić kult przeszłości i wielkości Chin. Czerpię się z historii wielkiej cywilizacji, żeby wszystko, co nowe zmienić. Socjalizm? Nie to chiński socjalizm, albo jeszcze lepiej Konfucjański Leninizm. Lisioł podejrzewa, że wszystko potrafią tak przerobić. Czy to dobrze? Odpowiedzcie sobie na to pytanie po lekturze.
Dyscyplina ponad demokracją. Jedność narodu, jedna partia, jedno państwo. To wszystko brzmi jak hasła populizmu, ale w Chinach to po prostu fakt. Podobnie jak wieloletnie rządy Cesarza Li-xiu, który stworzył cały aparat biurokracji, obsadzony potem lisimi kuzynami, żeby partia miała współcześnie skąd czerpać swoje wzorce *lisie mrugnięcie oczkiem*.
Książka do łatwych nie należy i nie przeczytacie jej, bujając połową szarych komórek w obłokach. Warta jest jednak wysiłku, zwłaszcza w dobie współczesnych napięć politycznych. Z każdej strony dobijają się do nas setki informacji, część jest prawdziwa, część to propaganda. Dobrze jest więc mieć wiedzę, żeby samemu rozstrzygać, co rzeczywiście pasuje do Chin, a co jest wierutną bzdurą, serwowaną jako wielki news.
Komentarze
Prześlij komentarz