Kulinarne Lisioły tom 3. Obóz integracyjny to takie małe piekiełko... NIE. Ewidentnie duże piekło z diabłami pod postacią absolwentów szkoły! Tutaj można wylecieć za drobiazg - choćby zły żel do włosów. Istny koszmar, witamy w "Kulinarnych Pojedynkach. Tom 3". Obóz okazuje się jeszcze trudniejszy, gdy trzeba korzystać z tego, co się znajdzie na zewnątrz. Lisioł nie ma z tym problemów, bo wędkuje na ogon, ale pozostali to szkoda gadać. W dodatku jakiś koleś się przyczepił - nie ma to jak wrzód na dupie - chcący być odwiecznym rywalem. W sumie zawsze może być gorzej. Piekielny obóz to nie tylko jeden trudny test pierwszego dnia, ale niekończąca się góra wymagań. Było lisiołkowanie po całym lesie, to teraz robienie 50 steków (w sumie 51 - jeden obowiązkowo dla Lisła!). Futrzak musi przyznać, że nie polubił jednego z prowadzących. W dodatku ten typek prowadzi kolejny dzień dziwnych zadań. Myślał, że jest cwany podkładając nieświeże warzywa ale nie z Lisiołem t...
Komentarze
Prześlij komentarz