Jak dawniej lisiołowano
Jak dawniej lisiołowano
Lisiołowi nie spodobała się medycyna Starożytnego Babilonu. Przychodzi taki szaman asipu, zagląda świni pod ogon, patrzy Lisiołowi w oczy i już wie, czy futrzak ukradł komuś alkohol czy nie, czy śniły mu się ponętne truskawki czy nie. A niech tylko zazgrzytają Wam przy tym zęby, to będziecie spać siedem nocy obok nagiej czaszki, liżąc ją siedem razy na każdą noc. Tym miłym akcentem Lisioł wita Was w książce „Jak dawniej leczono” autorstwa Nathana Belofsky’ego.
Przy starożytnych sposobach uzdrawiania należało pamiętać, aby oprócz przedstawienia dolegliwości, podkreślić potrzebę bycia żywym – w przeciwnym razem można było być zdrowym i martwym np. jak Diodurus, który pozbył się zgarbionego karku, kosztem bycia zmiażdżonym przez kilka głazów. Umarł prosty? Tak, a więc kuracja powiodła się! Zachęcające jak stanie na węgorzu albo tłuczone ciepłe szkło w oczach.
Jeszcze ciekawsze są teorię dotyczące samotnego łona kobiecego. Greccy lekarze uparcie twierdzili, że osamotniona i nieużywana macica wędruje po całym organizmie w sposób losowy, przez co ciężko ją ponownie poskromić *lisi facepalm*. Oczywiście wędrujące łono odpowiadało za ataki histerii u kobiet, bo jakże by inaczej.
Rzymianie preferowali szkoły trucia. Lisioł nawet w jednej wykładał. To w końcu podstawowa wiedza dla rzymskich elit. Po co się męczyć z oponentem jak można go zabić? Poza tym, jeśli mąż weźmie zawczasu antidotum, to dobrze wiedzieć, kiedy należy sięgnąć po nóż! Ach ten Rzym.
Gdy Lisioła wezwano do rannego Giovanniego de Pavia w 1276 roku, futrzak nie wahał się. Rozgonił wszystkich panikujących konowałów i osobiście wepchnął jelita szlachcica z powrotem do jego brzucha, uprzednio myjąc je w winie. Pacjent przeżył. Od razu widać łapę mistrza w swoim fachu. Nie to co ci latający z rozgrzanym żelazem, którzy leczą ponoć ból głowy. Nie wspominając już o uzdrawianiu melancholii za pomocą trepanacji czaszki.
Lisioł śmiało może Wam pisnąć, że to ledwo zachęta do lektury. Wewnątrz książki kryje się znacznie więcej szalonych sposobów na zdrowie oraz śmierć w imię bycia zdrowym. Czyta się niesamowicie przyjemnie i lekko, aż nie wypada się tak uśmiechać.
Komentarze
Prześlij komentarz