Gniew Lisiołów

Gniew Lisiołów

Koniec świata, mówi to coś panu, panie Lisioł? Lisioł nie odpowiedział, gdyż zajęty był ustawianiem swoich Lisiozaprzysiężonych do bitwy. Przed końcem nie ma ucieczki, a jedno z najważniejszych praw we wszechświecie mówi, że jeżeli ktoś przystępuje do pisania trylogii fantasy, to trzeci tom będzie prawdziwą jazdą bez trzymanki. Jak jest w przypadku „Gniewu Bogów” Johna Gwynne?

Lisioł postara się nie zdradzić zbyt wiele, a trzeba przyznać, że jest co zdradzać – a także kogo. Bogowie to dosyć wredna zbieranina, która nie specjalnie lubi się dzielić władzą i jakby tego było mało, uwielbiają mieszać paluchem w losach śmiertelnych. Co śmiertelnicy mogą zrobić? *Lisioł mieczem odrąbał paluch boga-szczura Rotty.* Na przykład to. „Gniew Bogów” to krwawy finał historii o długach, które spłacić można tylko z żelazem w łapie i jeżeli śledzicie ten cykl, to możecie spodziewać się toporów, mieczy, tarcz strzaskanych oraz wszystkich innych (nie)przyjemności, jakie towarzyszą ostatecznej rozprawie, w której stawką jest świat. *Lisoł od niechcenia zdzielił maczugą ostatniego komara.* Ich nie będzie w nowym świecie, jeżeli coś z tego świata zostanie!

Lisioł musi przyznać, że tytuł bardzo dobrze oddaje to, co dzieje się w książce. Lik-Rifa w smoczej formie sieje spustoszenie, aż miło popatrzeć i tutaj Lisioł musi przypomnieć czytelnikom, że ratowanie świata w tej trylogii trochę różni się od klasycznych opowieści o koniach na białych rycerzach. Jest brudno, jest krwawo, a spora część książki to przygotowania do bitwy w Wilczej Dolinie oraz finałowa konfrontacja. Jeżeli lubicie historie oparte o skandynawską mitologię, szczęk oręża i bohaterów, którzy biorą sprawy w swoje ręce, jak Lisioł róg pełen miodu, to „Gniew Bogów” oraz cała trylogia o Krwiazaprzysiężonych to solidny wybór. Tylko Lisioł ostrzega, nie da się stawić czoła bogom bez usypania kilku kurhanów dla poległych!

Po przeczytaniu całej trylogii Lisioł bawił się dobrze. Nie jest to seria, która wbije się na podium, ale szczerze piszcząc, nie musi. Jest czasami chaotycznie, parę razy akcja przyśpiesza jak wypuszczona z łuku strzała, ale Lisioł nie żałuje wyprawy na drakkarze do Wilczej Doliny!
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Obżartuchy i Lisioły

Kulinarne Lisioły tom 3.