Lisioł ciemności


 

Lisioł ciemności

Lisioł średnio przepada za horrorami, ale od czasu do czasu spróbuje jakiś przeczytać. Tym razem padło na „Dziecko ciemności” autorstwa Graham'a Masterton'a. Lisiołowi nazwisko już się obiło wielokrotnie o uszy, a fakt, że akcja dzieje się w Warszawie, brzmiało zachęcająco... do czasu.

Lisioł nie dogadał się z książką. Początkowo mu się dłużyła, a ilość brutalnych morderstw nie zrobiła większego wrażenie na futrzaku. Nawet jak trupy awansowały z bezgłowych do zaszlachtowanych żywcem kawałek po kawałeczku. Wróćmy jednak na sam przód. Lisioł smacznie leniuchował na komisariacie policji, gdy pojawiło się kolejne ciało bez głowy. W dodatku na terenie budowy jakiegoś wielkiego hotelu. Pani Sarah nadzoruje tę budowę i na pierwszy rzut oka nie wydaje się przyjemna w obejściu. Zresztą autor skupił się na podkreśleniu jej urody – Lisioł piśnie, że niektóre sceny miłosne to powinny być przemyślane, bo język w ustach przyrównany do foki, prawie zrzucił futrzaka z fotela… ze śmiechu.

Trupów przybywa. Polski policjant Rej, zagraniczny detektyw Clayton, młody Marek i pani Sarah próbują rozwiązać zagadkę „Oprawcy”. Istoty, która jednym ruchem odcina głowę za życia i przemieszcza się kanałami. Szykujcie się więc na fakt, że większość akcji spędzicie w szlamie oraz nieczystościach.

Im dalej w las, tym ciekawiej, ale końcówka znowu spowodowała, że książka według Lisioła powinna dostać 10 na 10 w kategoriikomedii. Nad całą tajemniczą sprawą wisi widmo Powstania Warszawskiego, więc zaliczymy wielki (obowiązkowy) powrót nazistów. Nie zabraknie też chwalebnego udziału religii oraz policjantów z orzeszkiem zamiast mózgu. Do tego przekręty finansowe i mafia w natarciu. Z tą religią Lisioł nie żartuje, powieje średniowieczem! Patrząc na cały ten kocioł, można uznać, że autor wybrał sobie Warszawę tuż po transformacji jako takie egzotyczne miejsce, korzystając ze stereotypów, stworzył fabułę, która miała siać grozę, a sieje niedowierzanie, połączone ze szczerym rozbawieniem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Katyński

Lisioł Aten – to (nie) jest Sparta!