Epidemie. Krótki Lisioł.
Epidemie. Krótki Lisioł.
Niech Was nie zwiedzie nazwa serii „Krótka historia”. Książka autorstwa Anny Trojanowskiej „Epidemię” do krótkich nie należy – ponad 300 stron z chorobami może spowodować ciekawe objawy. Zwłaszcza że bliżej poznacie: mór, dżumę, trąd, cholerę, ospę prawdziwą, tyfus, błonice, grypę, polio, AIDS, gorączkę krwotoczną, koronawirusy – to z kim chcecie się wybrać na bal?
Lisioł swój taniec śmierci zaczął od morowego powietrza zwanego też jadowitą parą. *Kto by pomyślał, że fasolka w lisim brzuszku może spowodować takie straty wśród ludności cywilnej!* Mór zapowiadać mógł także pierwszy grzmot w roku jeśli rozległ się w sobotę, a także zbyt duży urodzaj… bliźniąt. W sumie każde odstępstwo od normy zapowiadać może morowe powietrze. Niewolno się wtedy bawić, aby nie ściągnąć na siebie Gniewu Bożego. Zamtuzy koniecznie zamknąć – nie ma zmiłuj w tym temacie.
O morze dowiecie się z książki wielu ciekawych informacji np. tego, że kobiety były bardziej podatne na niego, bo są zbyt ciekawskie i pełen złej wilgoci. Medyk ze Lwowa w XVII wieku radził taką „gadzinę” z domu wyrzucić w czasie epidemii, żeby nie przyniosła moru do domu. Lisioł najchętniej jego by za drzwi wystawił. Informacji o tym, że morowe powietrze płynie razem z wiatrem znad kloaki, Lisioł już nie skomentuje.
Jak się jednak chronić przed zarazą? Najlepiej unikać kąpieli i skorzystać np. z octu czterech złodziei, bo na zwykle dzieła zielarskie ze średniowiecza stać Was nie będzie. Ciekawi z czego składa się ocet czterech złodziei? To trzeba dać nura do książki i poczytać. Lisioł musi przyznać, że to niesamowite, jak niektóre przekonania miały długi żywot, zwłaszcza te dotyczące kobiet oraz owoców!
Książka napisana jest przyjemnym lekkim językiem. Podrozdziały pomagają się odnaleźć w lekturze, dzięki czemu wielokrotnie sprawdzicie, czy na pewno czytacie kawałek poświęcony profilaktyce, czy jednak część o zbyt intensywnym wciąganiu ziół. Lisioł poleca lekturę, aczkolwiek wielokrotnie złapiecie się przy tym za głowę i to nie będzie wina autorki.
Komentarze
Prześlij komentarz