Waffen-SS


Waffen-SS

Nie da się ukryć, że formacja SS budzi przerażenie, odrazę jak i fascynacje wielu. Zwłaszcza po zagłębieniu się w historię tej jednostki, która przypomina równie pochyłą sowicie podlaną ego i samozadowoleniem pewnych indywiduów. Kto jednak wiedział na początku, jak coś się skończy? Chyba tylko wróżbici zapiszczał Lisioł znad magicznej kuli. Dlatego dobrze jest zacząć od początku z lekturą „Waffen-SS. Elita Hitlera” autorstwa Chrisa McNaba.

Książka w ciekawy i szczegółowy sposób opisuje powstanie i rozwój SS, a także jej struktury. Lisioł piszczy Wam, że to bardziej skomplikowane niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. To nie była magiczna sztuczka, samo SS nie pojawiło się znikąd, ale w toku żmudnego procesu, napędzanego ambicją jednego człowieka. Lisie spojrzenie na niewysokiego człowieka w okularach Lisioł Wam podpowie, aryjskim ideałem to on nie był!

Opisane zostały dni chwały, kiedy to posiadanie pistoletu maszynowego MP 40 i lornetki to było coś! Krzyk mody z katalogu „lato 1941”. W trakcie wojny to można było się popisywać, bo było czym. Przed tym całym wielkim buum to krzykiem mody była ukradziona stara haubica. Ewidentnie wojsko nie lubi się dzielić dobrym sprzętem i Lisioł wcale im się nie dziwi! SS przed wojną w niczym nie przypominało jednostek, które zwykle pokazuje się w grach lub filmach.

Prócz frontowych „przygód” znanych jednostek Waffen-SS, w książce znajdziecie też te mniej lub lepiejznane zbrodnie wojenne. Książka cechuje się uczciwym podejściem do tematu, więc spokojnie można ją nazwać kompleksowym źródłem wiedzy, uzupełnionym przez świetny materiał fotograficzny oraz rysunkowy.

Są też rozdziały poświęcone dywizjom zagranicznym. Ciekawie się ogląda np. afisz nawołujący Norwegów do podjęcia takiej służby. Wyobraźcie sobie człowieka ubranego w całości na biało i gębą zdobioną przez czarną maskę. Zachęcające prawda? Chociaż w sumie czapki bałkańskich żołnierzy z czaszkami też są niczego sobie… W sumie na walorach estetycznych kończą się zalety.

O tym jak Waffen-SS zakończyła swój szlak bojowy, Lisioł nie musi raczej wspominać. Samą książkę poleca zafascynowanym historią i ludziom dopiero zaczynającym zgłębiać ten temat.


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nowy Lisi marsz

Dziwne Lisioły