Wyrzucił ją Lisioł Lisioł zastanawiał się, w jaki sposób zakończyć zimę i sprowadzić wiosnę. Obyczaj podpowiada topienie Marzanny, ale futrzak preferuje lepsze sposoby na ocieplenie atmosfery: truskawki, sake, świece, zrzucenie zakazanej konwencjami międzynarodowymi ilości napalmu. Typowe rzeczy na randkę. Z rozmyślań wyrwał go chlupot wody, gdy rzeka wyrzuciła powieść „Wyrzuciła ją rzeka” Anny Musiałowicz. Seria „Słowiańskie światy” prezentuje się rewelacyjnie, więc Lisioł zrobił taktyczne „kic kic” między strony. Z miejsce futrzak musi pisnąć, że to nie jest przygodowa, wesoła książka, ale poważny kawałek tekstu, który opowiada o traumie, utracie bliskich oraz miłości matki do syna. Punktem zapłonowym powieści jest znalezienie ciała nieznanej kobiety przez grupę przedszkolaków, które przybyły nad wodę topić Marzannę. Dla Agnieszki to podwójna dawka złych wiadomości: nie dość, że jej syn był świadkiem tego makabrycznego odkrycia, to na dodatek ofiarą okazała się ukochana...