Lisioły. Truskawkowe złoto.
Lisioły. Truskawkowe złoto.
Któż by nie pragnął posiąść truskawkowego złota? Jeśli jednak nie macie takowego pod ręką, możecie zdecydować się posiąść bajońskie sumy hiszpańskiego złota. Wystarczy udać się w niezapomniany rejs z autorem Mateuszem Liberą i jego książką "Piraci. Złoto szaleńców".
Lisioł zamontował się na niewielkiej łodzi płynącej na Fortunę. Trzeba przyznać, że kapitan rzeczonej łajby umie w promocje. Kto by nie chciał zarobić fortuny na Fortunie? Lisioł już zacierał łapki na myśl o wannie pełnej złotych truskawek z sake, gdy do łódki wskoczyła Annabeth Taylor w dodatku udająca Jamesa. Taki z niej chłopak jak z Lisioła krowa, ale piraci mają nie tylko braki w uzębieniach, klepek też im brakuje, więc nikt się nie zorientował. No prawie nikt! Flynn młody chłopak, który postanowił posłuchać kuszenia pewnego starego pirata - widać, że jedna krew - rzucił swoim dotychczasowym życiem na plantacji i wyruszył na przygodę.
Jak tak Lisioł się rozgląda, to co jeden to bardziej rąbnięty. Iście śmierdzące towarzystwo. Fortuna wyrusza odnaleźć porwaną córkę gubernatora, a przy okazji dużo złotych monet. To, że pana się właściwie sama uprowadziła w ramiona pirackiego kapitana to już nieszkodliwy detal. No chyba, że narzeczonego spotkacie. Wtedy będzie bolało. Zagrzmią działa, popłynie posoka i śpiew mew ucichnie. Tam gdzie złoto i piraci, tam zgody nie ma. Trzy okręty, trzy załogi, a bajeczny skarb tylko jeden. W sumie porwana panna też tylko jedna. Absolutnie nie do podziału!
Książka do chudych nie należy. Wypływa z niej morze, szlam, smród, alkohol i szczyny, jak to u piratów, ale stężenie na kartkach wysokie. Lisioł nie poleca czytać przy jedzeniu. Największym problemem lektury jest ilość postaci. Jest ich tak dużo, że futrzak darował sobie zapamiętywanie kto jest kim, starając się wyłuskać najważniejsze postacie. Trzy załogi to jednak sporo. W efekcie plotwist plotwista przelatuje jak poniedziałek rano. Pod koniec Lisioł machnął łapą nawet na to, kto jest od kogo. Ucierpiał na tym też charakter głównych postaci, bo najzwyczajniej w świecie mieliśmy mało czasu z nimi.
Komentarze
Prześlij komentarz