U-Lisioły. Podwodna Armia Hitlera

U-Lisioły. Podwodna Armia Hitlera

Wejście na pokład okrętu podwodnego wymaga odwagi i determinacji, a wypłynięcie nim na patrol zakrawa na pewien rodzaj szaleństwa – zdaniem Lisioła – ale o takich właśnie ludziach jest książka „U-Booty. Podwodna Armia Hitlera” autorstwa Philipa Kaplana.

2000 niemieckich okrętów podwodnych – wyobraźcie sobie to – a pośród nich jeden, prawdziwy drapieżnik, król U-Bootów, rudy, z długim pyskiem i puchatym ogonem. To dopiero widok, a w środku Lisioł w płaszczu sztywnym od słonej wody. Dlaczego futrzak znajduje się na pokładzie? Otóż marynarze okrętów podwodnych to elita sama w sobie, niesamowicie twardzi ludzie, więc jakże mogło zabraknąć tam Lisioła? Dodatkowo można bezkarnie lizać zwisające wszędzie pęta kiełbas – zapasy jedzenia i tak pokrywają się puchatym nalotem, więc nikt się nie zorientuje. Jajek jest ogrom, podawane są do wszystkiego pod każdą postacią. Istny lisi raj, jaja i kiełbasa. Nie trzeba się myć, ale jednocześnie słodkiej wody jest bardzo mało – a ta słodka woda i tak smakuje solą. Zresztą bielizna w czarnym kolorze oraz szary uniform pozwalają ukryć ten cuchnący stan. Dla Lisioła żaden problem, przefarbuje się na czarno! U-Boot posiada również wyrafinowany system podgrzewania. O ciepłą deskę klozetową dba 50 ludzi przydzielonych do jednej ubikacji, natomiast prycza nigdy nie jest chłodna – na pokładzie jest za mało posłań, więc ludzie śpią na zmianę, w ciągłej rotacji wyznaczonej przez wachty. Same luksusy.


Są jednak pewne minusy tej sielanki, oprócz wielkiego ścisku i ciasnoty, to łodzią podwodną bardzo buja. Do przodu, na boki, w dół, w górę, strasznie ciężko się je w takich warunkach. Najlepiej spożywać posiłek dosłownie pod wodą – pod powierzchnią rejs przebiega znacznie spokojniej… czasami. Uważać też trzeba na wszelkiego rodzaju ryby, a w szczególności węgorze. Wszystkie poza talerzem mają brzydki zwyczaj posiadania materiału wybuchowego w brzuchu, płyną jakoś tak prosto i przybierają kształt torpedy. Szurnięte te ryby prawda? Do tego trzeba doliczyć jakieś dziwne kulki, zrzucane do wody – strasznie hałasują te bomby głębinowe i ciężko się śpi w takich warunkach.

Jeśli uznacie, że jednak minusy zdobywania chwały jako podwodna elita przewyższają plusy, to zawsze możecie się nieco zemścić *stwierdził Lisioł, wsadzając wszystkie cztery łapy do atramentu*. Tymczasem w Siedzibie Admiralicji w Wielkiej Brytanii. Panowie wysokiej rangi pochylają się nad rozłożoną mapą przedstawiająca lokacje wszystkich U-Bootów na podstawie najświeższych danych *czy to lisie łapy?* Cóż, trzeba będzie zatrudnić wywiad do znalezienia odpowiedzi na to pytanie!

Podsumowując lisie piski, książka zawiera w sobie sporo ciekawych informacji o życiu codziennym marynarzy na pokładzie okrętów podwodnych, uzupełnione o dane dotyczące samych U-Bootów na temat konstrukcji, rodzajów torped, itp. Świetna pozycja dla osób dopiero zaczynających swoją przygodę ze światem podwodniaków!
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł

Wilczy Dół