Jak sprzedać nawiedzonego Lisioła

 

Jak sprzedać nawiedzonego Lisioła

Lisioł musi Wam pisnąć, że nie jest miłośnikiem grozy. Rzadko ta literatura pojawia się w lisich łapkach. „Jak sprzedać nawiedzony dom” autorstwa Grady'ego Hendrixa posiada w sobie elementy grozy, ale niewielkie. Ponoć posiada też duże pokłady ponurego humoru, niestety Lisioł przysłowiowo minął się z żartem, przynajmniej przez pierwsze 150 stron. Otwarcie piszcząc, przeżywanie śmierci rodziców i organizacja ich pogrzebu w towarzystwie skłóconego rodzeństwa – Louise i Marka – nie było zbyt przyjemne. Zwłaszcza że postać Marka, wyraźnie przerysowana i groteskowa, nie przypadła Lisiołowi do gustu, ponieważ Lisioł miał (nie)przyjemność poznać takich ludzi na żywo. W takiej sytuacji żart traci swoją moc sprawczą. Dodatkowo niektóre momenty są potraktowane poważnie – jak sprzątanie domu zmarłych rodziców. Lisioł wie, że najpierw trzeba sprowadzić ofiary horroru na miejsce i zbudować nastrój, ale w tym miejscu ton historii jest nierówny.

To teraz druga część. Po 150 stronach książka skręca w kierunku krwisto-groteskowego slashera i bardzo dobrze. Dom okazuje się być nawiedzony! Lalki, pacynki i pluszaki są całkiem żywe, a jedna z nich ma ewidentnie zapędy despotyczne. Gdy cała historia wychodzi na jaw, Lisioł zrobił wielki facepalm. Na początek spalił wiewiórczą szopkę, potem rozprawił się ze wszystkimi lalkami, aż na placu boju została tylko jedna pacynka: Pupkin. Futrzak musi przyznać, że z politowaniem patrzył, jak dorosła kobieta walczy z tym małym tworem za pomocą wielu narzędzi z miernym skutkiem. Do tego dochodzi niewidzialny przyjaciel Marka pod postacią pieso-pająka – ktoś tu ma ewidentnie nierówno pod deklem *mruczy Lisioł, przechodząc przez to wynaturzenie*. Krew się leje wszędzie, a uparta pacynka ciągle powraca. Ewidentnie coś ją trzyma w naszym świecie, tylko co? Mark i Louise muszą odkryć ten sekret, aby odesłać nawiedzoną laleczkę do diabła, najlepiej dosłownie. Lisioł pragnie jednak tutaj zapiszczeć, że sceny grozy są tak przerysowane, że aż bawią. W końcu książka nabrała rumieńców i bez problemu możecie czytać ją po ciemku, w towarzystwie własnych pluszaków, skradających się do Was z nożem kuchennym. Miłej lektury!

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł

Wilczy Dół