Decimus Fate i Lisioł Marzeń


Decimus Fate i Lisioł Marzeń

Lisioł musi szczerze zapiszczeć, że nie żałuje położenia ogona na książce Petera A. Flannery'ego „Decimus Fate i Talizman Marzeń”. Lisioł jest wręcz dumny ze swojego patronatu, ale przejdźmy może do recenzji samej książki.

Lisioł pojawił się w mieście Guile w samym centrum rozróby. Uchylił się od razu przed ciosem jakiegoś siusiumajtka, po czym z przyjemnością patrzył, jak Opiekun poprawia rzeczonemu zbirowi urodę. Tak kończy się podskakiwanie byłemu łowcy demonów. Sytuacja robi się jeszcze ciekawsza, gdy na horyzoncie pojawiają się bliscy znajomi Opiekuna z dawnych czasów. Przywożą z sobą nieciekawe wieści i co gorsza, potrzebna będzie im dodatkowa pomoc. Najlepiej maga. Samego tytułowego Decimusa Fate. Lisioł miał już okazje spotkać tego gagatka, gdy odczyniał klątwę. Futrzak tańczył z nim i wykrzykiwał dziwne słowa, a może to były procenty? Kto by pamiętał…

To jednak nie koniec kłopotów, ponieważ jest jeszcze Władca Miasta, czyli typowy rozwydrzony bachor w ciele dorosłego faceta. Towarzyszy mu mag o skromnym imieniu, połowie twarzy połatanej szkłem i mocno zranionym ego. To ego jest tutaj ważne, gdyż powoduje powołanie do życia dwóch czarnych ptaków, niosących jeszcze większe problemy – Odynie, to ty?

Tak zaczyna się wyprawa do klasztoru Tan Jit Su – wyprawa przebiega zresztą w nabożnej ciszy, gdyż Decimus sumienia nie ma czystego, a i Opiekun swoje ma za uszami. W toku fabuły powoli dowiadujemy się, co konkretnie za nimi tupta, a także, z jakiego powodu ledwo znoszą swoje wzajemne towarzystwo. Kłopoty gonią kłopoty, ale – co się bardzo ceni – im dalej w fabule, tym więcej trybików wpada na swoje miejsce. Nagle okazuje się, że wszystko ma sens! Lisioł jest wprost wniebowzięty!

Decimus Fate i Talizman Marzeń jest fantastyką, nie da się tego ukryć – i dobrze! O to chodziło! Dostać porządny kawał fantastyki i wbić w niego swoje kły. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, a przy tym jest logiczna w swoich założeniach. Do tego jest w twardej oprawie, okraszona ładnymi ilustracjami. W środku znajdziecie też dokładną mapę miasta Guile. Nic tylko lisiołkować!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł

Wilczy Dół