Bitwa Lisiołów


 Bitwa Lisiołów

Lisioł dostał w swoje łapki ostatni tom Zapisków Stali pod tytułem „Bitwa Nieśmiertelnych”, autorstwa Arkadego Saulskiego. Cóż tym razem postanowił wymyślić Kentaro? Duch, który ponoć miał być strażnikiem idealnym, a pochował już dwóch panów. W tle wciąż majaczy inwazja Mongołów… Manduków. Kojot, jenot, jedno zwierzę.

Swoją przygodę Futrzak zaczął od podejrzenia wizji, jaka spłynęła na młodego chana o wdzięcznym imieniu Kotul. Lisioł już gdzieś widział podobne imię – w grze o samuraju zwanym Duchem… Tsushimy. Przypadek? To jednak nie koniec wrażenia „gdzieś to widziałem”. Ambitny Nud, wojownik widzący oczami swojego sokoła przywodzi na myśl Lisiołowi serię Assassin's Creed. Jednym słowem, gdzieś to Lisioł już widział!

Generalnie trzeci tom koncentruje się na ostatniej reducie oporu przeciwko Mandukom, kierowanej przez Toyotomiego. Do szeregów młodego daimyo dołącza się Duch Kentaro oraz jego przyjaciel Kitsune. Toyotomi ma śmiały plan na zwycięstwo – niczym Steiner w Bitwie o Berlin – który zakłada wygranie walnej bitwy z Mandukami, którzy dysponują zastępami Nieśmiertelnych. Duch z ekipą wyrusza, aby zdobyć remedium na ten problem – Uśmiertelniacz, jak to Lisoł określił. Taki kop w zadek na wynos. Szczęśliwie, albo nieszczęśliwie, na bitwę się nie spóźnili.

Pojawia się też ciekawa postać admirała floty Haihekiego. Lisioł od razu przesiadł się na jego okręt, bo ten wątek go porwał, dosłownie z prądem. Czy ten pomysł dobrze się skończył? Musicie przeczytać sami!

W tym tomie doświadczamy też perspektywy Manduków od strony ich wielkiego chana Kotula. Młody człowiek musi udowodnić swoją siłę przed wielką hordą, a jednocześnie ulega urokowi pewnej Japonki. Jednak gdy opuścisz gardę, wokół budzą się wygłodniałe demony, Lisioł coś o tym wie.

Podsumowując, ostatni tom Zapisków Stali jest niczym Mass Effect 3. Łez nie brakuje przy lekturze, a nadzieja ponoć umiera ostatnia. Finał całej serii może Was powalić, Lisioła mocno zwalił z łap. Zwłaszcza że widział już coś takiego w „Ostatnim Samuraju”. Dlatego, chociaż książkę czyta się lekko i przyjemnie, to co jakiś czas powraca syndrom „Lisioł już gdzieś to widział”, co bywa mocno irytujące.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł

Wilczy Dół