Narodziny Lisioła: Awangarda

 

 


Narodziny Lisioła: Awangarda

 

Lisioł ostatnimi czasy rozsmakował się w sci-fi. Połączenie nauki i przygody w jednym pakiecie – na to właśnie futrzak liczył, wyciągając łapki w kierunku książki Jacka Campbella „Narodziny floty. Tom 1: Awangarda”. Czy lisie marzenia się ziściły? Zobaczcie sami!


Lisioł zmaterializował się dosłownie na końcu wszechświata, tam, gdzie koguty tyłkami… nie dziobem, a angielskie kuzyny Lisioła nawet nie docierają. Ten koniec ma nawet nazwę: Glenlyon. Ta świeżo założona kolonia jest ziszczeniem marzeń osadników o niezależności, wolności i bla bla bla. Jak wiadomo, takie pragnienia można wsadzić między bajki, gdyż za ludźmi jak cień podąża chęć władzy oraz chciwość. Na szczęście tupta też nadzieja.


Lisioł dotarł na Glenlyon w najgorszym momencie. Otóż na horyzoncie pojawili się bardzo mili ludzie z systemu gwiezdnego Scatha, którzy zażądali okupu za ochronę, a swoją prośbę poparli obecnością okrętu wojennego. Zebrała się rada, która oczywiście zaczęła radzić za pomocą wyzwisk i krzeseł *lisie ziewanie*. W końcu zacni obywatele uradzili, że zwalą ten problem na kogoś innego. Tą osobą okazał się Rob Geary, człowiek, który absolutnie nie chce być bohaterem, ale okoliczności nie pytają nikogo o zdanie. Rob otrzymał na zachętę tymczasową rangę porucznika, bandę niedoświadczonych ochotników oraz Lisioła oczywiście! W ten oto sposób futrzak musiał nauczyć się skakać w kosmosie, a nawet dokonywać abordażu na tajemnicze kosmiczne truskawki!


To jednak nie wystarczyło i razem z pozostałymi bohaterami, Lisioł opanował trudną sztukę odzyskiwania bezprawnie zajętych funduszy w kosmosie. Do tego jeszcze dołożył lądowanie na główkę w wahadłowcu, a na koniec ratowanie kosmosu za pomocą krzyków oraz latającego złomu! To się nazywa przygoda. Chociaż początkowo książka wlecze się nieco i pojawia się sporo polityki w wydaniu zaściankowym – Lisioł nie znosi polityki – to potem jest coraz lepiej. Fabuła w końcu się rozpędza. Wszystko, co ma się sypać, sypie się, a ludzie odkrywają, że za nieszczęściami tupta też nadzieja, gdyż mieszkając na końcu wszechświata, można liczyć tylko na siebie! W skrócie Lisioł świetnie się bawił, czytając tę książkę!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł

Wilczy Dół