Lisioł i Haiku
Ostatnio modne jest pokazywanie swojej wrażliwej strony, dlatego Lisioł postanowił pójść tym razem z nurtem bycia "trendy" i poszukać w sobie ukrytego poety. Podobno ból uszlachetnia, więc zaczął swoje poszukiwania od uderzenia się w mały palec w tylnej łapce. Spowodowało to piękną wiązankę przekleństw, co można było określić mianem sztuki, ale nie były to doznania artystyczne, których Lisioł poszukiwał. Dlatego otworzył książkę "Haiku", przetłumaczoną przez Agnieszkę Żuławską-Umeda i zaczął zgłębiać tajniki prawdziwej poezji. Dość szybko dowiedział się, że haiku to sztuka zatrzymania chwili w kilku słowach. Z działu odpowiedniego ułożenia sylab nic nie zrozumiał, ale kto potrzebuje takich szczegółów? Lisioł rozłożył sobie czystą chusteczkę do nosa i przygotował pędzel umoczony w farbie. Napił się szampana dla zwiększenia swoich zdolności artystycznych i tak stworzył swoje pierwsze haiku:
Słodki smak truskawek
Zapach nowych książek
Lisioł wznosi się ku niebu
Postawił na koniec wielką czarną kropkę, uznając, że stworzył dzieło stulecia, ba! Tysiąclecia! Jeśli więc szukacie natchnienia, jak Lisioł, warto zajrzeć do tej pozycji, która de facto jest zbiorem haiku, które nie tylko przeczytacie, ale też zobaczycie pod postacią znaków kaligraficznych.
Komentarze
Prześlij komentarz