Lisioł Bitewny.

Lisioł Bitewny

Lisioł lubi dobrze zjeść – to żadna tajemnica, prawda? Z wyborem jedzenia jest tak, że czasami chcemy zjeść dobre sushi, czasami mamy ochotę pochłonąć tyle ostrych papryczek, żeby tego żałować przez dwa kolejne dni. Czasami chcemy jednak zjeść coś znajomego – coś znajomego, nie kogoś znajomego *pisnął Lisioł*. W takim wypadku zarządzamy wyprawę do ulubionej budki z kebabem, w której możemy spotkać uśmiechniętego jegomościa z mocnym akcentem i deficytem polskich wyrazów.

„Mag Bitewny” pióra Petera Flannery’ego to właśnie taki kebab. Solidna porcja wszystkiego, która starczy nam na cały wieczór, a raczej kilka wieczorów, bo mamy tutaj 970 stron przygody! Są demony, smoki, bohater mający delikatnie mówiąc przelisione, magia, szczypta romansu i wojna z siłami ciemności! Mapka też jest! Falco Dante to młody chłopak, który cierpi na poważny syndrom bycia głównym bohaterem powieści fantasy – ojciec jest szaleńcem, a sam Falco ma oszałamiającą figurę stracha na wróble, co nie jest zbyt dobrym wyborem, gdy przychodzi do szkolenia wojskowego. Dlaczego Falco się szkoli? Jak to zwykle bywa, świat stoi w ogniu, a wojna z potwornymi abominacjami z piekła rodem nie idzie zbyt dobrze. Są też smoki i to wcale nie jest dobra wiadomość. Ale Falco ma szczęście, bo oprócz przyjaciół może liczyć na Lisioła, który nauczy go arkanów magii, szelmostwa, a i przy okazji chłopak pozna smak odwagi – to znaczy futrzak będzie go wysyłał po butelki do strzeżonej piwniczki.

„Mag Bitewny” to klasyczne high-fantasy, które zaoferuje Wam wszystko, czego się spodziewacie. Pojedynki, sympatycznego bohatera oraz drogę pełną trudności. Czy to za mało? Lisioł tak nie uważa. Strony przewraca się szybko, bohater jest sympatyczny, a konflikt jasno określony. Przygody toczą się jedna za drugą, Lisioł od czasu do czasu rzuci kulą ognia z grzbietu swojego smoka, aby trochę ułatwić Falco dźwiganie fabuły na barkach. Jeżeli szukacie powieści, która zaspokoi Wasz głód bitew, magii, walk z potworami, to „Mag Bitewny” jest strzałem w dziesiątkę. To również świetna „pierwsza” powieść fantasy dla kogoś – dość długa, aby zanurzyć się historii, a zarazem zamknięta w jednym, solidnym tomie.
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kulinarne Lisioły tom 3.

W krainie Lisiołów i syren. Legendy Łęgów Odrzańskich