Lisioł and Bones









 

Lisioł and Bones

Nieco przypadkiem w lisie łapy trafiła gra „Skull and Bones” studia Ubisoft. Jak można się domyślić po nazwie, fabuła *lisie piski rozbawienia* koncentruje się na zostaniu sławnym piratem. W skrócie, od zera do bukaniera. Zaczynacie boso w samych gaciach i dostajecie szansę zasiać miniaturowe ziarenko strachu na wodach Oceanu Indyjskiego. Im więcej zadań robicie tym wyższa Wasza reputacja. Misje są mało różnorodne – głównie przywieź to, zawieź to, napadnij na i zatop taki a taki statek. Oczywiście najazdów oraz zatopień możecie dokonywać we własnym zakresie bez ograniczeń.

Gra jest bardzo realistyczna. Jak jesteście biedni, to jesteście biedni. Z racji faktu, że to multiplayer oraz dziecko Ubisoftu, macie stały kontakt z innymi graczami (ze wszystkimi dwoma). Mogą Wam plątać się pod nogami i atakować – np. podczas samouczka (cudowna sprawa). Wszystkie możliwe uroki grania online. Nie ma możliwości grania poza systemem Playstation Plus, czyli o solo mode można zapomnieć. Dodatkowo na każdym kroku dowiadujecie się, ile wspaniałych opcji jest do kupienia za walutę wewnętrzną, czyli, de facto, za Wasze własne pieniądze. Nie masz czasu na mozolne zdobywanie rzeczy w grze? Śmiało! Kup sobie wypasiony statek i rozjedź tych wszystkich biedaków, którzy nie chcą płacić. Bardzo realistyczne odwzorowanie sytuacji morskiej, ale trochę słabo to wypada, kiedy ktoś chce cieszyć się grą.

System sterowania jest zdaniem Lisioła gorszy niż w Assassyn Black Flag. Lisioł podsumuje to jednym piskiem: skręć w końcu Ty sterto *****!. Z powodu tego, że gra jest multi to otwieranie mapy, żeby ustalić swoją lokalizację, nie zatrzymuje czasu. Nie wiecie nawet ile razy już Lisioł przywalił w stały ląd. Z drugiej strony co za różnica? I tak nic się nie stanie, tutejsze statki są odporne na takie gapiostwo.

Co jeszcze? Nie można chodzić po własnym okręcie i zwiedzać go * i na co Lisiołowi te wszystkie ozdoby?*. Gra jest też mało intuicyjna, więc żeby ubrać się, Lisioł musiał skorzystać z solucji, bo nie ogarnął tego. Tytuł był podobno w produkcji 10 lat, a wygląda, jakby pracowali nad tym na kolanie przez jakieś 5 minut przed premierą. Lisioł gorąco nie poleca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kulinarne Lisioły tom 3.

W krainie Lisiołów i syren. Legendy Łęgów Odrzańskich