Lecznictwo ludu lisiołowego
Lecznictwo ludu lisiołowego
Lisioł pewnego dnia obudził się z pewną palącą potrzebą, a mianowicie bólem łebka. Ból na pewno nie był spowodowany przez liczne opróżnione butelki sake, jednakże futrzak wiedział, że namierzenie podejrzanych w tej jakże podejrzanej sprawie musi poczekać do czasu ustania bólu łebka. Aby coś zaradzić na nieznośny ciężar bytu, Lisioł sięgnął po książkę „Lecznictwo Ludu Polskiego” autorstwa Henryka Biegeleisen.
Słowem wstępu Lisioł musi powiedzieć, czym jest ta książka, a czym nie jest. To liczące ponad 500 stron kompendium wiedzy na temat medycyny oraz wierzeń związanych z tym, co ludziom szkodzi, a co pomaga. Co za tym idzie Lisioł nie sugeruje bezkrytycznego podążania za takimi rozdziałami, jak „dobijanie starców”. Sama książka została opublikowana po raz pierwszy w roku 1929, zatem Lisioł przestrzega przed trzema rzeczami. Po pierwsze, jest to książka pisana z perspektywy obyczajów wciąż obecnych w ówczesnych czasach. Po drugie, język Biegeleisena do najnowszych nie należy. I – wreszcie – trzecie, w książce znajdziecie obok siebie zarówno fragmenty poświęcone roślinom, jak i demonom oraz bóstwom. Lisioł może zaświadczyć, że tutaj znajdziecie tyleż informacji na temat dawnej medycyny, jak i opisów zmór lub innych szkodliwych istot, które – wedle ówczesnych – pewne przypadłości wywoływały.
Co
znajdziecie? Lisioł już w te pędy wyjaśnia, tylko znajdzie belemnit na swoje
przypadłości. Czymże jest belemnit? To skamieniałe pozostałości dawnych
głowonogów, które określano mianem strzałki piorunowej! Ale futrzak już wraca
do tematu. W „Lecznictwie...” są po równo wymieszane uroki, ziołolecznictwo,
dawne wierzenia, egzorcyzmy… czego tu nie ma! To świetne źródło wiedzy dla
kogoś, kto poszukuje informacji na temat dawnych wierzeń oraz podejścia do
medycyny, chociaż – o czym trzeba pamiętać – autor także przedstawia wiele
swoich domysłów, które zestarzały się w sposób różny. Więc Lisioł proponuje
podejść do tekstu ze szczyptą soli, żeby rzucić ją w oko dezinformacji
siedzącej na ramieniu.
Komentarze
Prześlij komentarz