Lavonliss
Lavonliss
Tallis to specyficzna dziewczyna, żyjąca na angielskiej prowincji w latach 50. XX wieku. Wiecznie zabiegana, ma swoje ulubione drzewo do wspinania, czasami rzeźbi maski z drewna, innym razem postanawia uratować wojownika sprzed wieków, bo się jej spodobał. Wiecie, zwykłe, dziewczęce rzeczy i Lisioł musi przyznać, że czasami, ale tylko czasami, trochę mu nieswojo, kiedy przeskakuje Potok Łowcy, aby wkroczyć do świata żywych legend oraz mitotworów. Zaciekawieni?
Kiedy Lisioł zobaczył okładkę i zapowiedź „Lavondyss”, od razu wiedział, że musi wrócić do lasu Ryhope – podróż rozpoczął „Lasem ożywionego mitu”. Futrzak z miejsca powie i to z łapką na cudzej butelce i drugą łapką na sercu, że to nie jest przygodowa fantastyka. To fantastyka opowiadająca o mitach oraz sama będąca mitem. Wokół lasu Ryhope czas płynie inaczej, nakłada się i odkształca, jak nawijane na widelec spaghetti – pojawiają się wojownicy z dawnych czasów, a kiedy indziej ludzie z przeszłości pozostawiają po sobie ślad, który mówi, że widzieli Tallis. Futrzak tuptał śladem Połamańca, ogromnego jelenia, aby następnie poszperać w opuszczonym domu albo pośród kurhanów.
O czym jest „Lavondyss”? To książka o opowieści snutej przez wyjątkową dziewczynę, więc nie spodziewajcie się dynamicznej akcji, sarkastycznych komentarzy, pojedynków z gigantycznymi przeciwnikami. Nie, Lisioł musi pisnąć, że to książka innego kalibru. Ociekająca magią, baśniową atmosferą oraz działająca na takich zasadach, na jakich działały legendy o Arturze czy inne historie z brytyjskiego folkloru. O „Lavondyss” trudno opowiedzieć, bo sposób, w jaki autor snuje opowieść, jest całkowicie różny od dynamicznej awantury z mieczami. Tu trzeba podumać.
Kiedy pierwszy Lisioł wrócił do swego plemienia z opowieścią o wyjątkowej zdobyczy, a następnie przyniósł Wielką Truskawkę do wioski, zrodziła się pierwsza opowieść. Wielu ją powtarzało przez wieki, dodawano świeże elementy, tłumaczono na nowo kwestie, które przestały być zrozumiałe. Pojawili się licserze Okrągłego Stołu, zamki, magiczne miecze i puchate ogonki, ale gdzieś w sercu tej opowieści tkwi ziarno prawdy: historia o pierwszym łowcy i jego zdobyczy. Tym jest „Lavondyss”.
Komentarze
Prześlij komentarz