Frostlisioł
Frostlisioł
Przejść obojętnie koło antologii Frostpunku? Niemożliwe do wykonania! I tak Lisioł znalazł się w środku zamarzającego świata, czytając niesamowicie ciekawy wstęp do książki pióra Stokalskiego. Rzadko się zdarza, żeby słowo wstępu tak wciągnęło futrzaka, szkoda, że tego samego nie można pisnąć o pierwszym z czterech opowiadań. „Ciepłe mięso” autorstwa Nowaka. Panuje tam niemały chaos i nieprzyjemna narracja. Czyta się ciężko, ale trudno pisnąć dokładnie czemu. Jest wiele zbędnych opisów, polanych krwią z każdej strony. Najciekawszy motyw tego opowiadania dotyczy rosyjskiej elektrowni i uwięzionych w lodzie kaszalotów. Lisiołowi zdecydowanie nie podobało się w tym mieście. Siostry bijące braci dla żniw, szczegółowe piłowanie komuś nogi oraz problemy z zajściem w ciąże, rozwiązywane morderstwem.
Drugie opowiadanie – „Zimne dzieci” pióra Kańtoch – ma w sobie nutkę tajemnicy. Życie całego miasta zależy od rozwiązania sekretu tytułowych zimowych dzieci, które mrozu się nie boją. Tam, gdzie ludzie zamarzają, one chodzą prawie na golasa. Przywiezione z dziczy do miasta, budzą nie tylko ciekawość, ale przede wszystkim wrogość. Kim są zimowe dzieci? Przyszłością czy przekleństwem?
Lisioł przyznaje otwarcie, że dopiero trzecie opowiadanie „Requiem dla pana S.” autorstwa Wegnera sprawiło mu radość. Teatr w świecie zdominowanym przez chęć przeżycia? No, no to dopiero pomysł. Zwłaszcza gdy Szekspir okaże się równie zabójczy jak wielkie zimno! Szkoda czasu, trzeba zaprzęgać sanie i jechać. Coś fenomenalnego!
Przy ostatnim opowiadaniu głowa Lisioła opadła na stół. Nie ma to jak idee społeczne oraz nowy polityczny porządek świata, referowany przy stole Zarządu Miasta. Bardziej futrzaka zainteresowała sprawa pomarańczy, bo skąd u diabła owoce w wiecznej zimie? Gorzej, że Lisioła czekała przeprawa przez socjalizm, chociaż pachnie jak komunizm z wszystkimi jego odcieniami. Tfuu więcej tutaj lisia łapa nie postanie.
Posłowie pióra Dukaja to jak przyjemny spływ po rzece zwanej człowieczeństwem. Tutaj nic się nie ukryje. Autor sprytnie wciąga nas w serię ciekawych poglądów, kumulujących się w grach komputerowych. Lisioł to bardzo docenia.
Frostpunk ma ciężki klimat. Tutaj nadzieja pojawia się rzadko. Liczy się przetrwanie, tylko jakim kosztem? Problemy moralne i religijne towarzyszą tym realiom od momentu premiery pierwszej części gry. 621 stron to całkiem sporo do kontemplacji. Lisioł musi jednak przyznać, że chociaż opowiadania zanurzały się w tkankę zamarzniętych miast i osad, to wielokrotnie futrzakowi dłużyły się teksty. Jakby brnął przez wielkie zaspy śnieżne, zamiast czytać.
Komentarze
Prześlij komentarz