Obżartuchy i Lisioły


Obżartuchy i Lisioły

Nie jest żadną tajemnicą, że Lisioł jest koneserem dobrego jedzenia i picia, dlatego z iście królewską ciekawością wsadził łebek do książki Jacka Komudy „Obżartuchy i opilce. Przewodnik po stołach, garach i innych krainach Wielkiej I Rzeczpospolitej”.

Zastanawiacie się zapewne, czy to książka popularnonaukowa? Lisioł odpowie twierdząco. Czy to książka kucharska? Tutaj też Lisioł odpowie twierdząco. A może to przewodnik? I trzecie twierdzące kiwnięcie łebkiem. Lisioł wręcz wyczuwa Waszą ciekawość. Jak to w ogóle możliwe? Otóż Jacek Komuda zręcznie połączył te trzy aspekty w jedno. W książce są zarówno opisy miejsc np. łasztowni bałtyckich (dawna stocznia), jak i ciekawostki historyczne – o działalności starosty puckiego Jana Weyhera toście na pewno nie słyszeli! Wszystko to otoczone przepisami przytoczonymi w oryginale z tłumaczeniem autora. Dzięki temu wiadomo jaki wyczyn kulinarny można powtórzyć, a od którego przepisu lepiej trzymać się z daleka. Omlet z 12 jajek, kto to widział!

W środku znajdziecie też dziwy niestworzone, a raczej nazwy szalone na rzeczy normalne. *Lisioł z pięć razy czytał, zanim upewnił się, że nie jest ślepy* Ruchanki z fjutem na słodko. hmmm ciekawa ta kuchnia kujawsko-pomorska.

Lisioł szlachecką ma krew więc śniadanie zaczyna od polewki piwnej – kto nie wie, co to, ani jak przyrządzić, to szybciutko czyta książkę, inaczej nie będzie wiedzieć jak Jego Królewską Lisiołkowatość u siebie ugościć! Do tego kieliszek – jeden, dwa, trzy, bo czemu nie? I koniecznie coś na słodko. To się nazywa porządne szlacheckie śniadanie! To teraz spróbujcie wyobrazić sobie obiad *lisie mrugnięcie okiem*. Chyba że lubicie śmiertelne ryzyko to najlepiej od razu przejść do kujawskich bankietów – tylko nie zapomnijcie spisać testamentu.

Książka jest podzielona na cztery rozdziały odpowiadające konkretnym regionom i tak mamy Prusy Królewskie i Książęce, Wielkopolskę, Małopolskę oraz na końcu tereny litewskie. W każdym rozdziale znajdziecie gotowe przepisy oraz menu na końcu pozycji, czyli spis wszystkich przepisów z numerami stron. Świetny pomysł ułatwiający życie kuchenne! Sama treść jest pisana lekko i wciągająco, Lisioł daje duży plus.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Aten – to (nie) jest Sparta!

Japonia 1937-1945

Lisioł Katyński