Mój przyjaciel Hitler
Był rok 1897. Lisioł obsługiwał studio fotograficzne jako pomocnik, gdy do wnętrza wparował jakiś dziwny człowiek. Ordynarnie zażądał zrobienia mu zdjęcia – teraz, już, natychmiast! Cóż robić? Lisioł wziął aparat i postanowił wykorzystać całą mądrość swojej praktyki, aby zrobić to zdjęcie. Pan postawił walizkę, wyjął garnitur i zapozował, po czym wyszedł, zostawiając rzeczoną walizkę. Miał ją odebrać razem ze zdjęciami. Brzmi jak prosta historia? To teraz wyobraźcie sobie minę Lisioła, gdy okazało się, że to był morderca, a walizka należała do ofiary. Zdjęcia odebrała policja. Właśnie takie historie możecie spotkać w książce „Mój przyjaciel Hitler. Wspomnienia fotografa Hitlera” autorstwa samego fotografa – Heinricha Hoffmanna.
Każdy z was widział w swoim życiu zdjęcia niezbyt utalentowanego akwarelisty. Trudno ominąć tę wątpliwą przyjemność, przez co każdy z nas spotkał się również z pracą Hoffmana. Fotografa, który swoją sławę zdobył na długo przed narodzinami Trzeciej Rzeszy, dokumentując najważniejsze wydarzenia początku XX wieku. W książce można zatem znaleźć wiele ciekawostek z życia arystokracji okresu międzywojennego. Potem skupienie przenosi się na Hitlera i nazistów, ale nie spodziewajcie się wynurzeń politycznych. Książka skupia się na segmencie fotograficznym – jakby autor wyciął swoje życie z okresu wojny. Nawet widok bitewnych pól nie wzbudził u niego aktywnego sprzeciwu, jedynie falę wątpliwości, która zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Zważywszy na poglądy Hoffmana oraz jego powojenny wyrok, rzecz łatwa do wytłumaczenia.
Co zatem znajdziemy w książce? Sławnych ludzi w tym oczywiście Hitlera, Stalina, Göringa, itp. ukazanych w normalnych sytuacjach oraz momentach historycznych. Znajdziemy ludzi, a także sytuacje, które nas zaskoczą np. przekonanie o tym, że Wielka Brytania nie wypowie Niemcom wojny. Dowiecie się też jaką kawiarnię lubił Hitler. Jednym słowem zobaczymy tych ludzi od strony codzienności. Trzeba być przygotowanym na to zderzenie z czymś „zwykłym”.
Samą książkę czyta się szybko, aczkolwiek boli zawarcie wojny w Polsce i Francji na kilku stronach, ale widać tak to widział fotograf. Bum i już.
Komentarze
Prześlij komentarz