GOPR. Lisioł na każde wezwanie .

 GOPR. Lisioł na każde wezwanie

Lisioł jest na każde wezwanie, przynajmniej w teorii – w przeciwieństwie do GOPR-u, na który rzeczywiście zawsze możecie liczyć. Nie da się ukryć, że odwaga Lisioła przyciąga. Z tego też powodu futrzak chętnie wsadził nos w książkę Wojciecha Fuska i Jerzego Porębskiego pod tytułem „GOPR. Na każde wezwanie”.

Książka zaczyna się krótką i lekko napisaną historią związku człowieka z górami. Nie zabrakło tutaj wojennej zawieruchy, nazistów, a nawet morderstwa! Jeśli jednak myślicie, że pożegnacie się z historią, to grubo się mylicie. Będzie się ona przewijać przez całą książkę, tak samo, jak słowo TOPR.

Lisioł musi przyznać, że od zarania dziejów ludzie zaskakiwali go swoją głupotą. Nie inaczej jest w górach – z tą różnicą, że im głupszy wyczyn, tym większa musi być kreatywność ratownika górskiego, która często ociera się o granicę szaleństwa, ludzkiej wytrzymałości, a nawet śmierci. Lisioł wielkimi oczami obserwował pana Edka Hudziaka, jak zjeżdża z dwojgiem młodych ludzi, pełniąc rolę sanek, otoczony przez śnieżną zawieruchę. Również zejście lawiny nie odstrasza ludzi, zwłaszcza turystów z ZSRR, bo przecież jak jedna zeszła to wcale nie oznacza, że zejdzie druga prawda?

Prócz ludzkiej głupoty w książce zaskoczyć mogą niektóre informacje. Wiedzieliście, że klimat Karkonoszy jest subpolarny? Tak proszę państwa, te niskie góry potrafią być zwodnicze i bardzo zabójcze. Na dzień dobry Karkonosze mogą porwać obciążony plecak albo przywitać Was letnią śnieżycą. To nie są żarty *stwierdził Lisioł, trzymając się kosodrzewiny i łopocząc ogonem na wietrze*. Dlatego Lisioł pozwoli sobie tutaj zaapelować – góry są piękne, ale zachowajcie ostrożność!

Po obszernym wstępie książka rozdziela się na poszczególne grupy GOPR, przybliżając ich historię, sposób działania oraz przywołuje poszczególne akcje ratownicze. Nie zabrakło też rozdziału poświęconego zwierzętom czy helikopterom. Chociaż temat to ciężki, to Lisioł musi przyznać, że tekst napisany jest lekko z domieszką humoru – w końcu kogo nie bawi wypychanie szkoleniowego manekina dziecka przez okno?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Aten – to (nie) jest Sparta!

Japonia 1937-1945

Lisioł Katyński