Sanktuaria Lisiołowe

 

Sanktuaria Lisiołowe

Lisioł lubi czytać o różnych miejscach kultu – zwłaszcza jeżeli są poświęcone jego Wielkiej Lisiołkowatości, jednakże w tym wypadku Bogusław Gierlach zabiera nas na wyprawę śladem sanktuariów słowiańskich. Tytuł co nieco zdradza, prawda?

Lisioł musi przyznać, że do lektury usiadł z ciekawością, bo wiara Słowian jest obiektem wielu spekulacji przy stosunkowo niewielkiej ilości twardych dowodów. Przedstawienie informacji na temat miejsc kultu oraz pochówków to coś, co Lisioła szczerze zainteresowało. Niestety w tym wypadku futrzak nie polubił się z książką. Są dwa główne powodu dla tego stanu rzeczy, ale żeby zacząć od pozytywów, autor posiada naprawdę ogromną wiedzę na temat znalezisk na terenach Polski… sprzed ponad 40 lat, bo oryginalna publikacja pochodzi z roku 1980. To pierwszy problem – pewne informacje są już nieaktualne. Lisioł od razu piszczy, że to nie jest duży problem – dla osób, które interesują się tematyką Słowian, nie będzie to przeszkoda – chociaż zapewne najważniejsze informacje zawarte w książce dociekliwi czytelnicy poznali już z nowszych opracowań.

Większym kłopotem jest sposób, w jaki książka jest napisana. Lisioł docenia, kiedy autor daje nam kontekst oraz snuje rozważania nad pewnymi zagadnieniami, ale pan Gierlach jest wyraźnie tendencyjny, a jego wypowiedzi jednostronne do punktu, w którym osoba nieobeznana z tematem może wyciągnąć błędne wnioski. Autor negatywnie wypowiada się o chrześcijaństwie oraz właściwie całej zachodniej Europie i o ile pewne wnioski są prawidłowe – jak brak tolerancji religijnej – to są one zestawione w taki sposób, iż można odnieść wrażenie, że Słowianie stanowili lud pokojowy, wyrozumiały dla innych oraz pozbawiony wad. Mamy więc obowiązkowo krwiożerczych Sasów oraz bratnie narody Polaków i Czechów – Lisioł zapytałby Brzetysława o to braterstwo. Na obronę autora trzeba dodać, że punktuje również wady ustroju plemion słowiańskich, ale robi to delikatnie, jednocześnie np. negując wpływy Skandynawskie na Wolinie oraz w północnej Polsce.

Lisioł nie poleca tej książki, jeżeli czytelnik nie wie, jak oddzielić ziarno cennych informacji od subiektywnych plew.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nocna strona Lisioła

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł