Jaśminowy Lisioł

Jaśminowy Lisioł

Lisioł zapragnął egzotycznej przygody, dlatego pojawił się przy tronie Cesarza Candry, oczekując nie lada spektaklu, ale tego, co się wydarzyło, zupełnie się nie spodziewał. Ewidentnie na Jaśminowym tronie zasiada cesarski czubek, dlatego futrzak postanowił podążyć za cesarską siostrą. Malini. Życie dziewczyny jest nie do pozazdroszczenia. Jakaś starucha ciągle czyta jej tę samą książkę w kółko, można oszaleć, a domaga się przy tym najwyższego poświęcenia pod postacią wejścia na stos – naturalnie płonący. Zdaniem Lisioła sama może wskoczyć do ognia i oszczędzić światu swojego gderania. Przynajmniej wina i narkotyków nie brakuje w tym towarzystwie. Piękna księżniczko, Lisioł chętnie za Ciebie wypije ten dzbanek pełen płynu życia… nie czekaj… nie rozlewaj. Chlip.

Lisioł chętnie też siedział na ramieniu Priji, całkiem rozgarniętej służącej z sercem we właściwym miejscu. Futrzak osobiście pokazał strażnikom kilka środkowych pazurów, gdy zamknęli targ oraz obdarzył lisim moczem dom pewnego niemiłego kupca. Jednak dopiero na terenie Hirany, zapomnianej świątyni, Lisioł poczuł respekt, aczkolwiek szybko nauczył się fruwać po starożytnych korytarzach, wystarczy nieco magii, lisiej oczywiście. Aczkolwiek Prijia ma dziwne poczucie piękna – lubi panny brudne i nieuczesane… no kto co lubi.

Jest też Asoka. Medytujący w lesie człowiek, przebywający pomiędzy rzeką martwych a żywych truskawek. Pfff, też wyczyn, Lisioł też tak potrafi i to na trzeźwo! W wolnej chwili Asoka przewodzi ruchowi buntowników, którzy wykorzystują krwawe morderstwa jako sposób na osiągnięcie swoich celów. Oczywiście mieszkają w lesie, bo jak wiadomo, porozwieszane kości są najlepszym drogowskazem i jednocześnie odstraszaczem *lisi facepalm*.

Jest też Rao, który ma o wiele ciekawszego przyjaciela, z którym Lisioł chętnie pił oraz po burdelach się szwendał. Sam Rao ma charakter panny w opałach, nijakiej takiej. O wiele ciekawszy dla Lisioła był regent, ale cóż Lisioł niestety musi to pisnąć: męskie postacie nie są mocną stroną autorki – celowo lub nie. Nie będzie na czym truskawek zawiesić, czy choćby ogonem zakręcić. To może być problem dla niektórych czytelników, bo ciężko jest czuć satysfakcję, kiedy bohaterki odnoszą zwycięstwo nad czarnym charakterem, który nie jest specjalnie inteligentny. Im bardziej niebezpieczny złol, tym trzeba sprytniejszej bohaterki, aby go pokonać, a sprytne bohaterki są tym, co Lisioł lubi najbardziej.

Z kolei kobiety w świecie „Jaśminowego Tronu” autorki Tasha Suri to jedno i to samo w kilku różnych wydaniach. Tak, dobrze czytacie. Dostajemy ciągle tę samą bohaterkę, uciśnioną, ale silną, mocną duchem, której celem jest wyzwolenie się spod opresyjnych więzów społeczeństwa. Dobrze, że są między nimi jakieś różnice, inaczej można by oszaleć. Jeżeli lubicie silne kobiece bohaterki, to znajdziecie ich tutaj mnóstwo, są dobrze napisane, ale czytając o kolejnej takiej postaci Lisioł, miał wrażenie deja vu.

Cóż Lisioł może jeszcze pisnąć? Świat jest barwny, pachnący przyprawami i wonią perfum. Dźwięczą bransolety, kobiety przemykają w sari, burdele śpiewają, aż miło posiedzieć w takim miejscu. Jednak książka to nie sam świat i chociaż książka jest bardzo dobrze napisana, niektóre aspekty kuleją – zwłaszcza postacie męskie. Wszyscy, co do jednego to jakieś niedorajdy z połową mózgu – na spółkę do podziału dla wszystkich. Żeby nie było nieporozumień, książka jest fajna, szybko się ją czyta, postaci są żywe, a Lisioł ma jednak nadzieję, że kolejne tomy będą lepsze, bo szkoda byłoby zmarnować taki intrygujący powiew świeżości w zastanym, około średniowiecznym świecie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł

Wilczy Dół