Płoń dla Lisioła


Płoń dla Lisioła

Gdy masz problem dużego kalibru, pójdziesz po pomoc do samego diabła, czy też do rodziny? Do diabła albo ludobójcy z pokaźnym CV. Tak się zaczyna książka Ilony Andrews „Płoń dla mnie”. Już sam tytuł przywołał Lisiołowi wspomnienie Nerona, okraszające płonący Rzym grą na skrzypcach (ponoć). Czy książka dorównała tym wizjom?

Zgodnie z tytułem, sprawa rozpoczyna się od płomieni i innych palących kwestii. Lisioł pojawił się u boku młodej pani detektyw z talentem magicznym do wykrywania kłamstw. Futrzak musi przyznać, że to przydatna sprawa, jednak czasem lepiej byłoby nie wiedzieć, że ktoś chce nas posłać na śmierć. Ale cóż zrobić? Nevada Baylor otrzymuje właśnie takie zlecenie i to bez możliwości odmowy. Lisioł uważa jednak, że miała możliwość manewru. W grę wchodzi spłacenie sporego długu, ale Nevada pieniędzy nie ma. Ma za to babcię, która uprawia rzadką magię związaną ze sprzętem wojskowym i jest wyjątkowo dobrze opłacanym, jedynym w swoim rodzaju specjalistą. Kto jak kto, ale na wojsko w USA się nie szczędzi – pisnął Lisioł.

Rozpoczyna się śledztwo. Poszukiwany? Piromanta wysokiej klasy nierówności pod sufitem. Tyle że Lisioł ma wrażenie, że to śledztwo początkowo ma ślimacze tempo. Trzeba się uzbroić w nieco cierpliwości i polubić główną bohaterkę, inaczej nie dacie rady. Aczkolwiek panie mogą być zadowolone rozwojem fabuły, która tańczy wokół dwóch bad boyów. Oczywiście nie zabrakło szczegółowych opisów spodni przylegających do ciała, nagich torsów, mięśni i tak dalej, rodem z erotyku – gorzej dla facetów. Czasem jest to przeplatane z porządną dawką humoru – Lisioł żałuje, że książka w całości taka nie jest. Erotyka wybitnie tutaj nie pasuje, tymczasem staje się głównym gatunkiem książki. Fantastyka jest tutaj niejako dodatkiem, a kryminał już w ogóle jakimś okruszkiem.

Opisy akcji są naprawdę wciągające, jednak lepiej nie zadawać zbyt wielu pytań, bo bohaterka obiera najbardziej skomplikowane metody działania. W książce osadzonej w dawnych czasach coś takiego może przejść, ale we współczesnych realiach z dostępem do dzisiejszej technologii? Lepiej odłożyć logikę na bok i cieszyć się gołymi klatami… a może jednak pytać dalej?

Lisioł nie potrafi odłożyć logiki na bok. Nawet w fantastycznych światachodgrywa ona dość ważną rolę – pomaga nam zrozumieć, jakie zasady rządzą daną historię.Z tego powodu kilku rzeczy Lisioł po prostu nie jest w stanie przeskoczyć. *Uwaga spoilery, jeśli ich nie lubisz, to akapit niżej jest podsumowanie* Punkt pierwszy. Nie pracuje się z człowiekiem, który nas porywa i torturuje – za żadne truskawki świata! Co to mówi o głównej bohaterce? Silna ponoć kobieta, pani detektyw, a ślini się na myśl o swoim porywaczu, którą ją – Lisioł piśnie raz jeszcze – torturował. W efekcie ciągle dostajemy wstawki typu: jaką on ma klatę, te mięśnie i w ogóle, jak bardzo chce się z nim przespać… To jest mocno nielisiołowe. Punkt drugi to przy tym pestka, czyli skąd w zalanej i opuszczonej dzielnicy prąd oraz gniazdo hackerskiego wirtuoza? Z samotnego gniazdka wszystko zasila? Za rachunki płaci glonami? Punkt trzeci to źle zbalansowana sprawa posiadania wielkiej magii. Wygląda na to, że świat po prostu głęboko wierzy, że magowie będą porządnymi, zachowującymi się wzorowo obywatelami. Nie ma żadnego sensownego systemu kontrolowania ludzi, którzy mogą burzyć całe budynki za pomocą myśli. Żadnego komentarza społecznego, żadnego ogrania schematu. Nic. W końcu służby zaczynają się ujawniać, ale Lisioł już machnął na to łapą.

Podsumowując, „Płoń dla mnie” to lekka lektura bazująca na erotyce z domieszką fantastyki i odrobiną kryminału. Główna bohaterka znajduje się pomiędzy dwoma jakże przystojnymi, bogatymi i niebezpiecznymi mężczyznami. Jeden jest celem jej zadania, drugi przeszkodą oraz doraźnym partnerem. Jeśli brzmi to dla Ciebie świetnie, to leć po książkę. Jeśli nie, to na kontemplacji okładki, Lisioł radzi się zatrzymać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł

Wilczy Dół