Drezno 1945. Ogień i Lisioł.


Drezno 1945. Ogień i Lisioł

Spacer po Dreźnie z książką „Drezno 1945. Ogień i mrok” autorstwa Sinclair McKay’a zaczął się dla Lisioła złudnie przyjemnie. Piękne zabytki, bezchmurne niebo, delikatny chłód płynący od rzeki. Pozorne poczucie odprężenia i bezpieczeństwa. Lisioł wystawił łapę zza zakrętu, huk, pożoga, zniszczenie. Lisioł cofnął łapę, wystawił znowu – nic, cisza. Takie jest właśnie Drezno. Czas w tym miejscu nieustannie się przenika. Jednocześnie macie piękne zabytkowe miasto i huragan zniszczenia, a wśród płomieni co najmniej jednego jeźdźca apokalipsy. Te dwie warstwy nakładają się na siebie i nie da się ich rozdzielić. Dlatego Lisioł wziął głęboki wdech i wszedł w morze płomieni.

Futrzaka przywitała wojenna rzeczywistość Drezna sprzed bombardowania. Niby wszyscy wiedzą, co się stało z Żydami, ale nikt nic nie mówi. Niby wszyscy widzą niewolników w fabrykach, a jednocześnie ich nie widzą. Rzeczywistość pęka w coraz większej liczbie miejsc, jednak owe pęknięcia są zaklejane przez propagandę. Z drugiej strony, co można innego zrobić? Codzienność mieszkańców Drezna toczy się w cieniu plotek, strachu oraz poświecenia w imię Rzeszy. Lisioł wyczuwa w powietrzu namacalne wręcz napięcie.

Książka przeniosła też futrzaka do gabinetu Arthura Harrisa, Brytyjczyka odpowiedzialnego za pomysł nalotów dywanów. Lisioł słuchał jego słów, przekrzywiając łebek na bok. Uniósł obie łapki w górę. Z jednej strony ma przekonanie o tym, że siłę roboczą faszystowskich Niemiec trzeba unieszkodliwić. Zakłócić życie codzienne. Zniszczyć gospodarkę, miasta zrównać z ziemią i zdławić wrogą machinę wojenną. Z drugiej strony Harris odpowiada za śmierć tysięcy alianckich pilotów. Lisioł opuścił smutno łebek, gdyż brakło tutaj miejsca na ludność cywilną, chociaż byli i tacy wojskowi, którzy domagali się rozgraniczenia celów cywilnych oraz wojskowych. Chwała im za to, że wciąż próbowali.

Kolejne rozdziały ukazują życie Drezna. Autor plastycznym językiem otacza nas rytmem miasta, które zostaje gwałtowne utopione w morzu ognia. W książce nie brakuje relacji z pierwszej ręki, zarówno z ziemi, jak i z powietrza. Czuć żar ognia na pyszczku oraz spacerującą po ulicach śmierć. Warto zajrzeć do tej pozycji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisioł Wars Jedi: Survivor

Ja Lisioł

Wilczy Dół