Ambessa. Wybrana przez Lisioła.
Ambessa. Wybrana przez Lisioła.
Serial Arcane zapada w pamięć i pędzi na złamanie karku z fabułą. Wygina oryginalne uniwersum League of legends, nie znając żadnych granic – i dobrze. Kto oglądał, ten z pewnością kojarzy postać Ambessy, kobiety przypominającej w obejściu wielki młot. Dla Ambessy i jej gracji głównej artylerii okrętowej przeciwwagą do niej są jej dzieci – Kino, potrafiący zjednać sobie chyba każdego – oraz Mel – dziewczyna o niesamowitym talencie dyplomacji, bystra, przebiegła i uparta. Oczywiście Ambressa kocha swoje dzieci, ale ceni sobie przede wszystkim siłę. Książka tylko pobieżnie wyjaśnia, dlaczego tak jest, a szkoda. Co więc znajdziemy w środku?
Standardową drogę ku zemście. Lisioł z niedowierzaniem patrzył jak ciężarna Ambessa kopie do drzwi ichniejszej Valhalli, ale nawet Sovngard z Skyrimu stchórzył na jej widok. Futrzak piśnie Wam, że jeśli nawet zaświaty wolą Was wskrzesić, niż u siebie gościć, to jest grubo. Ambessa wierzy całym sercem w kodeks rodu Medardów, przekazany jej przez dziadka, który de facto wychował ją na polach bitwy. Pech jednak chce, że przywódca rodu umiera, odkładając na później wybranie następcy. To oznacza tylko jedno – wojnę domową. Zwłaszcza gdy na jaw wychodzi, że rzeczony i jakże uroczy dziadziuniozostał otruty. Ta'Fik, rywal Ambessy, nie ma wątpliwości, kto dokonał tego zamachu. Od tego momentu wchodzimy na drogę krwawej zemsty, bo tylko krew może zmyć taką hańbę. Czy rodzina Ambessy przeżyje jej pomysły? Czy cios obuchem rozwiąże każdy problem? Stare zatargi ponownie nabierają świeżości *stwierdził Lisioł, popijając wino na widowni Areny*. Wilki wyruszyły na łowy.
Książka nie dorównuje rozmachowi serialu. Jest w wielu miejscach przewidywalna, a niebinarna postać Inyene doprowadzała Lisioła do szału. Dlaczego? Otóż nie jest ona konstruktem, czy magiczną istotą o kilku głosach, nie, jest po prostu nikim, trzecioplanowym tłem wrzuconym tylko po to, żeby było i irytowało swoim „onu”. Lisioł nie ma nic przeciwko dobrze napisanym postaciom niebinarnym, ale tutaj jest problem z segmentem „dobrze napisaną”.
Komentarze
Prześlij komentarz